Najgorsze były tygodnie, kiedy moja mama chodziła do pracy na nocki. Zostawałam wtedy w domu zupełnie sama i zawsze się bałam, że on wtedy przyjdzie mnie nastraszyć. Zemści się za to, że byłam dla niego złą siostrą. Zostawiałam sobie wtedy włączoną lampkę i puszczałam cicho radio, żeby chociaż głos radiowych prezenterów dotrzymywał mi towarzystwa… aż do pewnego wieczoru.
śmierć
Zdecydowanie nie jestem ekspertką w dziedzinie jak sobie radzić ze stratą. Jeśli już mamy szukać kogoś takiego, to z pewnością ekspertką w dziedzinie tracenia bliskich osób i w ogóle przeżywania tragedii, byłaby Meredith Grey z Chirurgów. Chociaż jest postacią fikcyjną, to i tak sądzę, że można czegoś się od niej nauczyć w tej materii.
Obudziłam się w piękną i słoneczną sobotę. Chociaż niejaka Abigail niemiłosiernie hula za oknem. Zawsze czuję się jakoś nieswoja w taką aurę. Mój tato powiedziałby, że to pogoda na wisielca. Ale może nie tym razem. Może ma z tym coś wspólnego piękne słońce, ale tym razem to pogoda na ofiary terroryzmu.
W swoim skromnym życiu zdążyłam wierzyć już w kilka rzeczy i idei. Potrzebowałam tego. Ale to się zmieniło, gdy uświadomiłam sobie jakim marnym istnieniem jestem wobec bezkresu wszechświata. Bo personalnie oczywiście możemy i nawet powinniśmy nadawać naszemu życiu jakiś sens. Ale tak ogólnie, to jaki ma to wszystko większy sens?