Nikt nie powinien umierać latem. Chciałabym napisać nowe prawo natury, w którym powolne umieranie latem jest zabronione, umierać można tylko w nagłych wypadkach.
Przyznam się do czegoś, co bardzo długo w sobie ignorowałam. Jesteście gotowi? No to już, leci… trzy, dwa, jeden… jestem intelektualistką. Uff, poszło! Pewnie sobie myślicie – szok i niedowierzanie, doprawdy Bere, nikt się nie spodziewał. A jednak! I teraz opowiem tego dobre i te mniej dobre strony.
Umówmy się, każdy kto mnie zna zawsze reaguje wielkimi oczami, kiedy mówię, że teraz należę do tych, co nie mogą, bo idą na siłkę. Tak, jem białko i kreatynę, do tego citrulinę, uzupełniam omegę, witaminy i nawet biorę ashawagandę. Wiem co to RIR, upadek mięśniowy i EMOM. Mija pół roku odkąd zaczęłam trenować na siłowni i nie byłabym sobą, gdyby nie opowiedziała o tym, czego się dzięki temu nauczyłam.
Pamiętacie jak kiedyś mówiłam, że nie znam recepty na szczęście, ale razem możemy jej poszukać? No więc nie wiem jak Wy, ale ja nie próżnowałam i choć mogło się wydawać, że się poddałam w tych poszukiwaniach, to tak naprawdę ciągle w głębi duszy szukałam tych tajnych kodów, które można by wbić w naszą symulację, żeby wreszcie osiągnąć to mityczne szczęście, o którym wszyscy opowiadają.