Jeszcze tydzień temu nie miałam pojęcia dlaczego tak bardzo pokochałam Harley Quinn w Ptakach Nocy. Widziałam kiedyś Suicide Squad i nieszczególnie przypadł mi do gustu. Można obejrzeć – spoko, ale nic poza tym. Wytłumaczyłam sobie, że Harley w Birds of Prey (BOP) jeździ na wrotkach, więc jakby miłość była nam pisana. Ale później natrafiłam na filmik na YouTube o czymś takim jak „male gaze” i wszystko zaczęło się składać do kupy.
Ludzie
Za każdym razem, kiedy publikuję nowy tekst i odzew jest mierny, to myślę sobie: „no i proszę, w końcu do nich dotarło, że wcale nie mam nic mądrego do powiedzenia i w dodatku beznadziejnie piszę.” Bez przerwy w głębi ducha odnoszę wrażenie, że to co piszę wcale nie jest jakieś dobre, choć przecież wielokrotnie mówiliście, że jest przeciwnie. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że ten mój wewnętrzny głos, to nic innego jak syndrom oszusta.
Za dzieciaka znalazłam taki aforyzm w jednej z książek i po krótkiej analizie uznałam, że jest dużo prawdy w tym zdaniu: „zrozumieć to znaczy wybaczyć”. Wtedy to po prostu przyjęłam jako własne przekonanie, ale teraz wewnętrznie kusi mnie, żeby to trochę rozmienić na drobne i podłubać kijkiem w samych flakach tej idei.
Moje pierwsze wspomnienie związane z religią jest z pierwszej klasy podstawówki, kiedy któregoś dnia na drugie śniadanie miałam kanapkę z szynką. Mój ówczesny kolega, z którym siedziałam w ławce i ogólnie się mocno przyjaźniliśmy od małego gówniaka, zwrócił mi uwagę, że nie powinno się jeść w piątek mięsa. Zupełnie nie potrafiłam pojąć niby dlaczego nie można i w ogóle gdyby rzeczywiście taka zasada istniała to chyba zostałabym o tym poinformowana do tej pory, prawda?