Pamiętacie jak kiedyś mówiłam, że nie znam recepty na szczęście, ale razem możemy jej poszukać? No więc nie wiem jak Wy, ale ja nie próżnowałam i choć mogło się wydawać, że się poddałam w tych poszukiwaniach, to tak naprawdę ciągle w głębi duszy szukałam tych tajnych kodów, które można by wbić w naszą symulację, żeby wreszcie osiągnąć to mityczne szczęście, o którym wszyscy opowiadają.
ludzie
Czasem tak mam, że chce mi się wyjść i się poszlajać. Pić do późna, palić papierosy, śpiewać w barze pełnym Amerykanów, iść gdzie nogi poniosą i tańczyć bez pamięci na parkiecie, którym jest życie. Nazywam to wyciem do księżyca. To jest jak błysk, chwilowe i natychmiastowe zapalenie się i silna potrzeba, żeby natychmiast żyć tak intensywnie jak to tylko możliwe, bo jest później niż się wydaje.
Myślę, że przechodzę coś, co moi rówieśnicy ze Stanów określają jako „adulting”. Ja sobie to tłumaczę jako „doroślenie”. Kiedy człowiek zakończy proces doroślenia, to inni spotykając nas mówią, rzeczy w stylu „wydoroślałaś” albo”zmieniłaś się”. I jedno co wiem, to całe doroślenie to jest równie nieprzyjemny i bolesny proces jak samo dorastanie, kiedy ma się lat -naście.