Może odpowiedzią na ten brak poczucia sensu mogłoby być dzielenie się swoją wrażliwością – powiedział mi mój psychiatra. Przyszłam do niego, bo już od miesięcy kolory spływają z mojego życia jak akwarele z mokrego płótna. Powoli, ale nieubłaganie w kierunku rozpadu.
depresja
Na Instagramie jestem obecna już dobrych kilka lat. Byłam tam nawet jeszcze zanim założyłam bloga i jak można się domyśleć nie bardzo wiedziałam o co tak właściwie w tym wszystkim chodzi. Ale strasznie mnie jarało, że w ten sposób miałam „znajomków” z odległej Japonii czy z Columbus, w stanie Oregon. Zresztą do tej pory czasem coś mi skomentują albo wyślą serduszko w odpowiedzi na relację. To miłe, bo to jest jak takie pozdrowienie z odległych czasów, kiedy Instagram był taki nieprofesjonalny.
To co teraz opiszę, to są moje subiektywne wrażenia z depresji. Prawdopodobnie u każdego człowieka będzie to przyjmowało zupełnie różne palety odcieni i kolorów, ale jeśli ktoś zobaczy w tym tekście siebie jak w lustrze i zdecyduje się na sięgnięcie po pomoc, to już jest dla mnie bardzo dużo i to znaczy, że jednak czasem warto pokazać bebechy.