Z pamiętnika introwertyka

Introwertyczna edukatorka seksualna – czyli wywiad z Natalią Trybus z kanału Pink Candy

Natalię podziwiam ogromnie za to jakiej misji się podjęła – czyli otwartej i nieskrępowanej edukacji seksualnej, która szczególnie w naszym kraju wydaje się misją dość trudną. A kiedy jeszcze dodamy do tego wszystkiego fakt, że Natalia jest introwertyczką, to już w ogóle wychodzi nam intrygująca mieszanka! Zatem dzisiaj z przyjemnością zapraszam Was na wywiad z Natalią Trybus z kanału Pink Candy.

Berenika: Czujesz się introwertyczką?

Natalia: Uwielbiam spędzać czas sama ze sobą, zaszyć się w domu pod kocem z dobrą książką i nie wychodzić przez kilka dni. Tak, zdecydowanie czuję się introwertyczką.

Bere: W jednym ze swoich filmów wspomniałaś, że chodziłaś do terapeuty i że w dużej mierze chodziło o Twoją nieśmiałość. Co Cię ostatecznie skłoniło/przekonało, żeby wybrać się z tym do kogoś po pomoc? 

Natalia: Terapia bardzo pomogła mi w ogarnięciu mojej nieśmiałości. Piszę ogarnięciu, bo uważam, że nadal jestem nieśmiała, ale potrafię sobie z tym całkiem nieźle radzić. Jednak nie to było powodem dla którego trafiłam do gabinetu psychologicznego. To był taki okres w moim życiu gdzie czułam się naprawdę źle. I mam tu na myśli miesiące, a nie kilka dni czy tygodni. Miałam pracę, której nienawidziłam, nie widziałam w swoim życiu żadnych perspektyw, byłam przed trzydziestką i czułam się jakbym zmarnowała swoje życie. Myślałam cały czas o niewykorzystanych szansach ze swojej przeszłości, o złych wyborach, nie potrafiłam wyciągnąć z tego żadnych wniosków i ruszyć do przodu. Chyba trochę wegetowałam użalając się nad swoim losem. W pewnym momencie zrozumiałam, że sama nie jestem w stanie się z tym uporać, a nie chcę tak dalej żyć. No i tak trafiłam na terapię. Do tego doszedł psychiatra i zwolnienie lekarskie. Diagnoza: załamanie nerwowe i depresja. Po kilku nieudanych próbach doboru leków poddałam się i skupiłam tylko na terapii. Trwała trochę ponad rok i to był rok, który bardzo wiele zmienił w moim życiu.

Bere: Intryguje mnie jak to się stało, że nieśmiała introwertyczka zaczęła pracę w sex shopie. Od początku chciałaś pracować w tej branży czy po prostu „tak wyszło” a Ty pozwoliłaś, żeby nurt Cię porwał?

Natalia: Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że mogłabym pracować w sex shopie! Zawsze powtarzam, że to był wyjątkowy zbieg okoliczności :D Zaczęło się od tego, że z dnia na dzień straciłam pracę, którą zaczęłam miesiąc wcześniej. Ot, zapomniano mnie poinformować, że jestem tylko na urlopowe zastępstwo. Przyszła więc pora, żeby znowu poszukać pracy. Z jednej strony bardzo nie chciałam wracać do handlu, z drugiej miałam bardzo duże doświadczenie na wielu stanowiskach więc oczywistym było, że tam najszybciej pracę znajdę. Przeglądając ogłoszenia zobaczyłam to z sex shopu, było zabawnie napisane i na końcu jasno zaznaczono, że chodzi tylko o sprzedaż i nic więcej ;) Wysłałam CV, trochę dla żartu, a trochę z ciekawości, ale gdy oddzwonili to się jednak zdenerwowałam, bo ja nigdy wcześniej nie byłam w sex shopie :D Jak sobie poczytałam w internecie o takiej pracy to było jeszcze gorzej, ale uznałam, że pójdę na rozmowę i sama się przekonam! To była moja druga najlepsza rozmowa kwalifikacyjna w życiu, a ja czułam się jak w sklepie z zabawkami! Gdy opowiedziałam o tym na terapii to usłyszałam, że to może być dobre miejsce dla mnie, które pomoże mi się otworzyć i polubić samą siebie. Przeszłam etap rozmów, godzin próbnych, dostałam się na miesięczne szkolenie i tak rozpoczęła się moja, niemal trzy letnia przygoda z sex shopem.

Bere: O seksualności, gadżetach erotycznych a nawet o antykoncepcji w Polsce raczej się nie mówi, a jeśli już to raczej szeptem niż otwarcie i naturalnie. Czy Tobie od zawsze przychodziło to z taką łatwością i lekkością, czy jednak też musiałaś się tego nauczyć?

Natalia: W życiu! O seksie wstydziłam się rozmawiać nawet z własnym facetem, który teraz jest moim mężem. Dużo łatwiej przychodziło mi pisanie, ale też nie z taką otwartością i swobodą jak teraz. I dlatego wiem, że to jest coś, czego można się nauczyć, ale trzeba ćwiczyć! Ja miałam ten plus, że pracując w sex shopie mówiłam o tym cały czas. Klienci byli różni, niektórzy nie znali zupełnie anatomii, im trzeba było tłumaczyć wszystko na około, prostym językiem. Inni wręcz przeciwnie, byli aż nadto wylewni. Kiedy słuchasz o problemach ludzi, doradzasz im przy wyborze gadżetu, tłumaczysz jak coś działa to staje się to dla ciebie zupełnie naturalne. Do tego dochodzą warsztaty, kursy – słuchasz cudownych ludzi i w końcu ta swoboda się udziela :)

Bere: Myślisz, że Twój introwertyzm bardziej przeszkadzał czy pomagał w Twojej pracy w sex shopie? I jak to wygląda teraz, kiedy Twoja praca polega na prowadzeniu warsztatów i na pracy „z kanapy” przy prowadzeniu własnego kanału, a także bloga i social mediów dla Secret Delivery?

Natalia: Najtrudniejsze było dla mnie pójście na rozmowę i wejście do zespołu, który już się znał. Ja mam spory problem z wychodzeniem do ludzi i opowiadaniu o sobie. Z klientami ten problem znika, bo to oni przychodzą do mnie jako do osoby, która ma im pomóc. Praca w sex shopie w ogóle jest dość specyficzna, czasem ludzie zwierzają się naprawdę z bardzo intymnych rzeczy licząc na jakaś radę, pomoc w wyborze produktu czy po prostu chcą, aby ich wysłuchano. Ważny jest profesjonalizm i indywidualne podejście do każdej z takich osób. Ja osobiście bardzo dobrze się w tym czułam.

Aktualnie czas dzielę na kilka zajęć i tu bywa różnie. Jestem osobą, która potrafi słuchać i obserwować ludzi. To się bardzo przydaje na warsztatach, gdzie widzę ludzi, z którymi dzielę się swoją wiedzą. Mogę wyłapać czy ktoś czuję się niekomfortowo, ma z czymś problem, czy np. nie do końca zgadza się z tym co mówię. Staram się reagować w takich sytuacjach, prowadzić dialog, coś dopowiedzieć, wyjaśnić.  Warsztaty i zajęcia w szkole prowadzę rzadko, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Chciałabym jako wolontariuszka podziałać z Fundacją Mamy Głos.

Na YouTubie jest inaczej, trudniej. Nie widzę odbiorców, nie wiem czy mówię wystarczająco zrozumiale dla każdego i w razie czego nie jestem w stanie zareagować od razu.

Praca dla Secret Delivery to w ogóle niesamowita przygoda i tutaj jest mi znacznie łatwiej z tego względu, że przy social media jestem „schowana” za marką i nie działam jako Natalia tylko jako profil sklepu. No, a blog to już w ogóle bajka, uwielbiam to robić!

Bere: No właśnie, pracujesz również jako testerka gadżetów erotycznych (praca marzeń!). Ponoć człowiek do wszystkiego może przywyknąć i na przykład takiego ginekologa już nie rusza widok kolejnej cipki, zatem czy u ciebie testowanie gadżetów już też na tyle spowszedniało, że traktujesz to tylko i wyłącznie jako pracę?

Natalia: W życiu! Na rynku gadżetów erotycznych jest tak ogromna różnorodność, że chyba nigdy nie przestanie mnie to fascynować! W Secret Delivery pracują naprawdę cudowni ludzie i mamy taki układ, że ja sama proponuję co chciałabym przetestować (nie wyobrażam sobie używania czegoś na co nie mam ochoty!) i zawsze nie mogę się doczekać przesyłki! To trochę tak jakby mieć urodziny albo święta co miesiąc :D No i większość gadżetów oprócz swojej oczywistej funkcji, cieszy także oczy i często wygląda tak niepozornie, że mogłabyś je spokojnie zostawić na biurku bez obawy, że ktoś je rozpozna.

Jeśli kiedyś przestanie mi to sprawiać frajdę, to po prostu przestanę to robić :)

 

Bere: Do tego wszystkiego jesteś również twórcą internetowym! Ja jestem schowana za ekranem laptopa i w jakiś magiczny sposób moje introwertyczne Ja czuje się przez to chronione. Czy nagrywanie pierwszych filmów było dla Ciebie w jakiś sposób trudne albo niekomfortowe? Czy teraz jest inaczej? 

Natalia: Przed nagraniem pierwszego filmu wydawało mi się, że to będzie bardzo proste! No, bo skoro mam mówić o czymś, co jest mi znane to co za różnica czy powiem to do kogoś obok mnie, czy do kamery. Tyle w teorii, bo w praktyce okazało się, że jestem zestresowana, niemal sparaliżowana. Mąż do dzisiaj śmieje się z mojego pierwszego filmu :D Z perspektywy czasu uważam, że to dobrze, bo nabrałam dużo pokory do takiej pracy i każdemu kto uważa, że w wystąpieniu przed kamerą nie ma nic trudnego, polecam spróbować, a potem to udostępnić chociażby znajomym.
Dziś czuję się już znacznie lepiej przed kamerą i myślę, że to widać, ale stres nadal jest. Zwłaszcza w momencie gdy publikuję film i czekam na reakcje odbiorców! Na szczęście mam naprawdę cudownych i wyrozumiałych widzów :)
No i po nagraniu filmu potrzebuję ciszy i czasu dla siebie.

Bere: Co w ogóle Cię skłoniło do stworzenia kanału właśnie o takiej tematyce?  

Natalia: Zaczęłam się dokształcać, początkowo z książek i źródeł internetowych, ale dzieliłam się tą wiedzą w swojej pracy. Któregoś dnia Joasia Glogaza na swoim profilu zamieściła link do kanału Lacy Green – amerykańskiej edukatorki seksualnej i pomyślałam, że przecież ja też tak mogę. Byłam tak nakręcona na to, że od pomysłu do pierwszego filmu na kanale minęły tylko dwa tygodnie! Dziś pewnie zrobiłabym to na spokojnie, ale wtedy uważałam, że jak nie zacznę od razu to mój zapał ostygnie i uznam, że to nie dla mnie.

Bere: Ponoć introwertycy, których naprawdę interesuje jakiś temat i staje się ich osobistym „projektem”, to potrafią wyzwolić w sobie cechy ekstrawertyczne, żeby umożliwić realizację tego „projektu”. Czy czymś takim jest dla Ciebie kanał Pink Candy? Tak bardzo wierzysz w wartość edukacyjną, którą ze sobą niesie, że o wiele łatwiej jest Ci się otworzyć i przybrać cechy ekstrawertyczne niezbędne do tego, by nieść myśl pozytywnej seksualności?

Natalia: Wcześniej o tym nie myślałam, ale zdecydowanie coś w tym jest! Skoro potrafię nagrywać filmy dla sporego grona odbiorców albo stanąć przed grupą na warsztatach to musi coś być! Dla porównania od kilku miesięcy nie dotarłam na poznańskie spotkanie twórców internetowych, bo mam tam powiedzieć kilka zdań o sobie! Gdybym miała im zrobić wykład o dojrzewaniu to nie miałabym takiego problemu :D

Bere: Czy prywatna Natalia różni się od tej z YouTube? 

Natalia: Prywatna Natalia mniej gada i mniej się uśmiecha, ale reszta się zgadza ;)

Bere: Gdybyś mogła powiedzieć coś albo dać jakąś radę tej nieśmiałej Natalii sprzed kilku lat, to jak ona by brzmiała?

Natalia: Myślę, że byłaby to całkiem długa lista dobrych rad! Na pewno powiedziałabym młodszej sobie, żeby bardziej wierzyła swojej intuicji, nie przejmowała się opinią innych ludzi, zwłaszcza nieznajomych. No i żeby zaprzyjaźniła się z samą sobą, bo to w końcu znajomość na całe życie!


Mam nadzieję, że czujecie lekki niedosyt i postanowicie go zaspokoić poprzez zasubskrybowanie kanału Pink Candy, zaobserwowanie cukierkowego Fanpejcza, czy po prostu profilu Natalii na Instagramie – warto!

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać