Tak jak można gdzieś mieszkać i wciąż czuć się tam jak gość, tak samo można mieszkać w swoim ciele i wcale nie czuć się tam komfortowo. Tak jakby to wcale nie był twój dom, tylko tymczasowo wynajmowane mieszkanie, które z przyjemnością w końcu wymówisz, bo tak po prawdzie to nawet trochę wstydzisz się tam przyjmować gości.
Own your body
Czyli obejmij swoje ciało w posiadanie. Wbrew wszystkiemu co nam podpowiada umysł, to jednak musimy nasze ciała niejako odebrać innym. Biorąc pierwszy przykład z brzegu i wciąż w miarę świeży: jako kobiety doświadczyłyśmy próby zawłaszczenia naszych ciał podczas tej burzy w związku z chęcią zaostrzenia prawa aborcyjnego, a podczas Czarnych Protestów pokazałyśmy, że wcale nam to nie pasuje. Ale to nie jedyna próba zawłaszczenia naszych ciał, bo co z zawłaszczaniem naszego ciała przez społeczeństwo, przez kulturę?
Jakiś czas temu trafiłam na artykuł o amerykańskiej fitness blogerce, która postanowiła przestać golić nogi. Bez skrępowania wrzuca na Instagram zdjęcia z siłowni swoich pięknie umięśnionych nóg, które są równie pięknie owłosione. Oczywiście posypała się fala hejtu, że jak ona w ogóle może się tak pokazywać i że jest to obleśne, obrzydliwe i generalnie po prostu rzygać się chce. Tylko że wiecie, to nie jest tak, że ona się nie myje, że śmierdzi i o siebie nie dba. No nie, ona po prostu nie goli nóg, bo nie ma na to ochoty i przede wszystkim ma do tego prawo, bo jakby nie patrzeć to jest JEJ CIAŁO. Nie twoje i nie moje, więc z jakiej paki otrzymaliśmy prawo, żeby jej mówić czy ma golić nogi czy nie? Tak samo jak nie mamy prawa mówić kobietom czy mają rodzić dzieci, malować oczy, golić pachy czy nosić długie włosy zaplątane w warkocze.
Piersi oficjalne
Zawsze mi się wydawało, że moje cycki są dziwne. Jakieś takie małe, krzywe, blade i w ogóle nie wyglądają tak jak powinny. A jak powinny? No na przykład tak jak wyglądają piersi Jennifer Aniston, która zreszta często występowała bez stanika w serialu Przyjaciele. Albo jak wyglądają cycki na rozkładówce Playboya czy innego CKM. Cycki oficjalne, kulturowo i społecznie przyjęte za te „właściwe” (czyli opalone, równe, jędrne i o wielkości „w sam raz”) są WSZĘDZIE i atakują nas zewsząd. Patrzysz na nie i myślisz sobie: „fuck, moje takie nie są, więc muszą być jakieś felerne”. Więc nawet kiedy rozbierasz się przed facetem, to go przepraszasz, że twoje cycki nie są takie jak powinny być [sic!]. Zakładamy staniki, żeby ujarzmić falującego cyca, żeby go ujednolicić i upodobnić do tej wersji oficjalnej.
A ja tak osobiście to nienawidzę staników – niewygodne to jest jak cholera! Pierwsze co robię, kiedy wracam do domu z pracy to muszę się oswobodzić ze stanika. Od dawna nie kupuję push-upów, a od dobrych dwóch lat praktycznie nie noszę tych fiszbiniastych tylko sportowe, bo jest mi wygodniej, ale ostatnio to nawet te mnie irytują i męczą.
Ale wiecie, wciąż pamiętam jedną dziewczynę ze studiów, która wyglądała trochę jak hipiska i chodziła bez stanika, a pozostałe dziewczyny z roku nie oszczędzały się w kpinach z niej, że jest jakaś nienormalna i w ogóle „fuj!”. Bo cyc bez stanika, to cyc wulgarny, niemal nagi i przede wszystkim może niechcący ci sutek stanąć i co wtedy?
Wolałabym chodzić bez stanika, ale nie chcę przecież być tą nienormalną i „fuj!”. Więc kolejny raz moje ciało nie jest moje.
Nie ma niewłaściwych piersi
Ostatni numer G’rls Room był poświęcony piersiom właśnie i w jednym artykule była galeria cycków zwyczajnych dziewczyn, które wzięły udział w akcji, zrobiły sobie zdjęcie i podzieliły się swoimi wrażeniami związanymi z tym jak zaczęły dojrzewać i piersi zaczęły im rosnąć. Jedne były wyzywane od desek, inne z kolei wstydziły się swoich zbyt obfitych biustów, a jeszcze inne tego, że jedna jest mniejsza od drugiej. I właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że moje cycki wcale nie są jakieś złe czy niewłaściwe, bo nie istnieje coś takiego jak niewłaściwe ciało. A kiedy oglądałam zdjęcia Amazonek i czytałam ich historie, to zaczęłam zupełnie inaczej postrzegać swoje piersi. Nieważne czy są małe, krzywe i blade – ważne, że są zdrowe!
Nagość wulgarna, a nie naturalna
Nie wiem, w którym momencie naszego życia nagość przestała być naturalna, a stała się wulgarna. Kiedy naga pierś nie jest częścią ciała taką jak noga czy ucho, ale jest obiektem pożądania. Pewnie dlatego wciąż oburzają nas matki karmiące w miejscu publicznym i pojawia się pytanie czy matka karmiąca rzeczywiście jest wulgarna, czy może jest wręcz najbardziej naturalną rzeczą na świecie, że to aż nas uderza po oczach? Jak to ujęła Natalia Grubizna (Proseksualna) w swoim felietonie dla G’rls Room: „ [akceptujemy] absurdalną seksualizację jednej części kobiecego ciała, a tym samym napędzając szkodliwy stereotyp, według którego kobiece ciało istnieje głównie po to, aby przyjemnie było na nie patrzeć”. W tym przypadku piersi nie służą jedynie do umilania nam chwil przez podziwianie ich, ale mają też zupełnie inną, prozaiczna funkcję, jaką jest karmienie dziecka.
Kilka lat temu pojechaliśmy na urlop do Schwarzwaldu w Niemczech. (I w tym miejscu może podpowiem tym, którzy nie wiedzą, że Niemcy mają dość swobodne podejście do nagości – przebierają się na basenie normalnie bez krępacji i tak samo wskakują po basenie pod prysznic zupełnie nago, a nie tak jak u nas w strojach kąpielowych.)
No więc dostaliśmy zaproszenie, żeby pójść na najstarszy basen termalny w rejonie (ponoć piękne płytki, płaskorzeźby i w ogóle architektoniczne szaleństwo), ale to był taki basen, gdzie strój kąpielowy nie był nawet opcją.
Stchórzyłam.
Nie, nie dlatego, że wstydziłam się pokazać nago – nie mam najmniejszych problemów ze swoją nagością, gdy wiem, że nie będzie postrzegana w sposób „pożądliwy”. Czyli na przykład nie mam problemu, żeby rozebrać się przed lekarzem albo pewnie też nie miałabym problemu z rozebraniem się przed fotografem, gdybym miała świadomość, że moją nagość potraktuje jako coś naturalnego, jako swego rodzaju narzędzie i strój sam w sobie, a nie jako obiekt erotyczny. Więc przed pójściem na ten basen najbardziej wstrzymywała mnie obawa, że dziadki będą się na mnie gapić jak na młodą i atrakcyjną dziewczynę, a nie ciało jak każde inne.
I w ten oto sposób po raz kolejny moje ciało nie należało do mnie
To trochę jak z tymi plakatami na posterunku policji, żeby kobiety nie chodziły same po nocy, bo może stać im się krzywda. A w sumie oprócz plakatów, które podpowiadają jak się obronić w przypadku przemocy ze strony mężczyzny, to powinny być też plakaty jednoznacznie tępiące przemoc wobec kobiet i wyjaśniające, że jeśli kobieta jest pijana, to wcale nie znaczy, że można ją sobie wziąć, bo nie jest w stanie powiedzieć nie. Sprawcą gwałtu jest zawsze gwałciciel.
Powiem Wam szczerze, że już zaczyna mnie zwyczajnie wkurzać to, że ukrywam swoje ciało, bo nie chcę się „narażać”. Wystawiać się na sprośne komentarze, na wulgarne spojrzenia czy traktowanie mnie jak obiektu, bo skoro chodzę bez stanika to pewnie jestem taka „wyzwolona” i można sobie pozwolić na więcej.
Wkurza mnie, że obcy ludzie w jakiś sposób odbierają mi moje własne ciało, chociaż fizycznie wcale go nie posiadają. A jeszcze bardziej irytuje mnie, że sama je (w jakiś pokrętny sposób) im oddaję.
Photo by Pablo Heimplatz on Unsplash