Każdy w swoim życiu spotyka te kilka książek, do których będzie co jakiś czas wracał. I za każdym razem z tej samej książki wyciągnie coś zupełnie nowego. Podobnie jest ze mną i z „Zapałką na zakręcie”.
Pierwszy raz sięgnęłam po tę książę, kiedy chodziłam jeszcze do gimnazjum. Bez opamiętania wciągnął mnie klimat, który stowrzyła Siesicka i tym sposobem przepadłam raz na zawsze. Jeden z cytatów z zeszłotygodniowego posta-ściągi był właśnie z „Zapałki na zakręcie”. Również nawiązałam do niej, kiedy pisałam o tym, że karma to suka oraz o tym, że można się przyjaźnić okrężnymi drogami. Nawet na ścianie mam wypisany cytat, który się pojawił na kartach tej książki.
Jak widać „Zapałka na zakręcie” nieźle mi się wryła w mózg. I niestety tak jak szczęście nie jest kolorem atramentu, tak samo ja teraz nie mogę w jakiś sprecyzowany sposób opisać, co mnie za każdym razem urzeka, kiedy czytam Zapałkę. No po prostu nie wiem. Ale może zbiór tych cytatów trochę rozjaśni sprawę i skusi Was do przejścia się do księgarni albo biblioteki. Bo przyznam szczerze, że najchętniej to przepisałabym całą książkę…
***
Kochałyśmy mamę bardzo. Alusia spontanicznie, hałaśliwie, a jednocześnie zupełnie po prostu. Ja kochałam mamę okrężnymi drogami.
*
Ile wielkich spraw w życiu człowieka zależy od maleńkich, niedostrzegalnych nieomal decyzji?
*
Miłość nie miłość, musisz zachować swoją twarz. Nie wolno ci jej odwracać tylko do jednego człowieka!
*
Wyszedł. Zostałam sama i mogłam zacząć swoje drobiazgowe obliczenia. Ułamki wrażeń dobrych i złych dodawać do siebie, odejmować. Ale żeby dokonać takich działań na ułamkach, trzeba dla nich przede wszystkim znaleźć wspólny mianownik. Ja go nie miałam. Usiadłam na łóżku i wyjrzałam przez okno. Widziałam, jak Marcin coraz bardziej oddala się od naszego domu, jak znika za rogiem ulicy Kościelnej. I nagle ogarnęła mnie tęsknota. Najprawdziwsza, zwyczajna tęsknota. Bardziej przeczułam, niż zrozumiałam, że to jest mianownik i że mogę rozpocząć teraz swoje obliczenia.
*
Jakie to dziwne! Czasami uda się człowiekowi przeżyć coś, dla czego chciałby jakiejś szczególnej scenerii, żeby pogłębić efekt, żeby odebrać wrażenie mocniejsze, które zostałoby w pamięci także i obrazem chwili. Czasami znowu udaje się znaleźć samą tylko scenerię, fascynujące otoczenie, w którym nie dzieje się nic. To tylko malarstwo i literatura mogą zespalać dowolnie formę i treść. W życiu jest inaczej.
*
Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki.
*
Początkowo pielęgnowałem swoje uczucie do Mady tak mniej więcej, jak matka pielęgnuje wcześniaka, o którym lekarze mówią: nie wiadomo, czy wyżyje.
*
Byłem dla niej jak liść, który opada z drzewa jesienią, bo takie jest prawo natury. Ale czasami dziewczyny podnoszą z ziemi opadłe liście. Pomyślałem o tym, proponując jej spotkanie po powrocie.
*
[…] – Za to wyglądasz dziś na piątkę z plusem! Masz śliczne włosy!
– Myłam wczoraj.
– Jak?
– Co jak?
– Zwyczajnie: opowiedz mi, jak myjesz głowę.
– No… puszczam ciepłą wodę, moczę włosy, skrapiam szamponem…
– Z tubki czy z buteleczki?
– Z buteleczki!
– Aha… i co dalej?
– Marcin!
– No mów, mów! To jest ważne!
– Ważne? Ale po co? Dlaczego?
– Takie szczegóły są bardzo ważne, Mada! Następnym razem, kiedy powiesz mi: „Dziś wieczorem będę myła głowę!”, to będzie tak, jakbym przy tym był. Tylko zamknę oczy i zaraz zobaczę, jak puszczasz ciepłą wodę, zwilżasz włosy, potrząsasz buteleczką, żeby skropić je szamponem… co dalej?
– Przez chwilę spieniam szampon, pocierając włosy rękoma. Marcin, zdumiewasz mnie!
– Kocham cię. Czy to ci się wydaje zdumiewające?
*
– Przeszkadzasz mi, kiedy tu stoisz, nie mogę marzyć porządnie. Zaraz mi się wszystko myli…
– Ale ja ci się nie mylę? Z nikim?
– Ty mi się nie mylisz…
– Nigdy ci się nie pomylę?
– Nigdy…
– Jak tak, to nalewam herbatę!
*
Cóż warta jest miłość, jeżeli ktoś może odrzucić ją od siebie jak niepotrzebny śmieć?
*
Są jeszcze na świecie dziewczęta, które staną jak wryte przed nieistniejącą zapałką, trzeba tylko znaleźć zakręt i zawołać magiczne zdanko! A ja? Ja poczekam jeszcze na swoją miłość. Może przyjedzie następnym pociągiem? Albo jeszcze późniejszym? A może nie przyjedzie wcale? Nie szkodzi, mam już wprawę w oczekiwaniu na pociągi, które nie przywożą nikogo.
*
Ja oczywiście jestem zwolenniczką usamodzielnienia kobiet, równouprawnienia, ale jak to dobrze, kiedy ma się koło siebie kawałek marynarki…
*
Można tęsknić za kimś, będąc o dwa kroki.
*
Był to wieczór bardzo prosty, bardzo zwyczajny. Prawdziwych niedziel człowiek ma tylko kilka w życiu! Już dawno zauważyłem, że moje wypadają w piątki.
*
Chyba nigdy nie jest za późno i na nic nie jest za późno, kiedy w grę wchodzi człowiek. Nawet tego, który odszedł, można dogonić, nie dopędza się tylko pociągów!
*
W ciszy człowiek dokładniej chwyta wszystkie warianty własnych rozterek i niepokojów. Trudniej mu podjąć decyzję i to, co uważał już za rozstrzygnięte, znowu zaczyna rozmieniać na drobne.
*
Kiedy mi się czasem przygląda, widzę na jej twarzy coś w rodzaju chytrego uśmieszku fakira! Znasz te sztuczki? Sądzisz, że twoja kieszeń jest pusta, a fakir patrzy na nią i uśmiecha się chytrze, bo wie lepiej od ciebie, co w niej masz! I rzeczywiście! Potrafi ci z niej wyjąć piętnaście chustek do nosa, cztery króliki i dwa kanarki!!
*
Potem i tak mijaliśmy się co dzień, chociaż pozornie szliśmy obok siebie. Czy to w ogóle była miłość? Chyba tak. Chyba w żadnym innym uczuciu ludzie nie mijają się tak często jak w tym. W gęstwinie słów, gestów, spojrzeń najtrudniej odnaleźć te, które są potrzebne.