Bierz życie na klatę

Wiosenne porządki – nie kolekcjonuj rzeczy, kolekcjonuj wspomnienia

Mój tato co roku robi sobie kilkudniową głodówkę, żeby oczyścić organizm z toksyn i tak dalej. I chociaż nikogo nie namawiam do tak dość drastycznego detoksu, to szczerze zachęcam do oczyszczania siebie w nieco inny sposób. Zaczynając od oczyszczania przestrzeni wokół nas, a kończąc na segregacji znajomych na Facebooku.

W sumie akurat z tym ostatnim to jestem dość znana wśród moich bliskich i znajomych. Na fejsie mam porządeczek i systematycznie przeprowadzam segregację znajomych (o czym zresztą możesz konkretniej przeczytać klikając w link). A ostatnio w dodatku odkryłam, że jest dodatkowa kategoria oprócz „bliscy znajomi” i „dalsi znajomi” – mamy jeszcze „dobrych znajomych”. I właśnie tego mi wcześniej brakowało. Zatem możecie sobie wyobrazić jak mój chory umysł się cieszy, bo może posegregować ludzi jeszcze dokładniej. Powiem Wam szczerze, że żyję w ten sposób już któryś rok z rzędu i bardzo to sobie chwalę. Wcale jakoś nie odczuwam żalu, że nie widzę absolutnie WSZYSTKIEGO co udostępniają ludzie. A jeśli już najdzie mnie jakaś dziwna potrzeba, żeby zobaczyć co tam u nich słychać, to klikam w „dalszych” i po przeskrolowaniu jakichś głupkowatych cytatów, „tych myśli” i innych żenujących rzeczy, stwierdzam, że już pamiętam dlaczego rzadko tam zaglądam.
Ale dobra, może już przestanę pisać o moich dziwnych zboczeniach i przejdę dalej.

Przyznam się Wam szczerze, że nie jestem jakąś specjalnie porządnicką osobą, która ma zawsze wszędzie porządek. Wystarczy zajrzeć do mojego auta, żeby się o tym przekonać. Bo wiecie jak to mówią, porządek może mieć każdy, ale zapanować nad chaosem- to jest dopiero wyzwanie. No więc ja nie panuję ani nad jednym, ani nad drugim. Ale to nic nie szkodzi.

Wyrzucanie trochę uzależnia

Wbrew temu, że raczej dobrowolnie przypisałabym się do kategorii „bałaganiarz”, to w sumie lubię sprzątać. Albo może lepiej to sprecyzujmy: lubię wyrzucać rzeczy. (I znajomych z Facebooka zresztą też, jak już zdążyłam wspomnieć.) Zaczęło się od tego, że kiedyś po raz pierwszy postanowiłam symbolicznie oczyścić swoją przestrzeń z różnych zbędnych rzeczy, które najczęściej tylko zbierały kurz i przypominały mi rzeczy, które chciałam mieć zwyczajnie za sobą. (Albo oczyszczałam przestrzeń z ludzi, którzy również zupełnie niepotrzebnie zajmowali ją w mojej psychice.)

To symboliczne odpuszczanie sprawiło, że poczułam się lżej. Bo wcale nie jest tak łatwo wywalić na śmietnik coś, co uparcie zbierało się przez lata. Wcześniej kurczowo trzymałam się różnych bibelotów, skrawków biletów, które miały być pamiątką, a w rzeczywistości zalegały w pudełkach i ani one pożyteczne, ani ładne, ani sensowne jakkolwiek.
Biorąc niektóre z tych rzeczy zastanawiałam się kiedy ostatni raz z tego korzystałam, albo kiedy w ogóle o tym myślałam.
Wyrzucając cokolwiek nie zadawałam sobie pytania czy chcę się tego pozbyć, ale czy chcę to zatrzymać.

Przestałam kolekcjonować rzeczy, a zaczęłam się skupiać na kolekcjonowaniu wspomnienień.

Plan wiosennych porządków

#1. Oczyszczanie przestrzeni

  • Przejrzyj zawartość swoich szaf i krytycznie oceń czy rzeczywiście warto zatrzymywać te spodnie, które już od dwóch lat leżą, bo Ty wciąż uparcie wierzysz, że tym razem uda Ci się do nich schudnąć. Odpuść. Daj im odejść. To samo dotyczy rzeczy, których już dawno nie nosisz, ale szkoda Ci wyrzucić, bo były noszone ledwie parę razy. Jeśli już kolejny rok źle się w tym czujesz i znika w głębinach szafy, to o czymś świadczy.
  • Pozbądź się bibelotów i pierdółek, które gromadzą kurz. Zobaczysz, że za rok nawet nie będziesz pamiętać o istnieniu większości rzeczy, które wyrzucisz. A jeśli są rzeczy, które mają dla Ciebie wyjątkową wartość sentymentalną i chcesz je zostawić, to zorganizuj jakieś pudełko i tam trzymaj wszystko.
  • Czasem dobrze jest nawet tak wizualnie oczyścić przestrzeń, czyli posegregować rzeczy i powkładać do pudełek albo/i szaf. Co z oczu, to z serca. Szczególnie się sprawdza w stosunku do rzeczy, z których korzystamy okazyjnie i w razie potrzeby jesteśmy w stanie je sprawnie odnaleźć i wyciągnąć.
    (O jeżu, normalnie można by po tym pomyśleć, że ja taka zorganizowana jestem i w ogóle.)

#2. Oczyszczanie organizmu

  • wiosna to dobry moment, żeby zapewnić sobie detoks wewnętrzny. Można zacząć popijać zielone soki smoothie albo codziennie rano wypijać szklankę wody z cytryną. Ale można też ograniczyć kawę, papierosy, alkohol, słodycze, etc. No dać zwyczajnie organizmowi wytchnąć.
  • warto też wziąć się za okresowe badania krwi i inne przeglądy stanu zdrowia, które powinno się robić przynajmniej raz do roku (morfologia krwi + mocz, ginekolog, stomatolog i inne tego typu)
  • poza tym można też usiąść i szczerze się zastanowić jak to u nas wygląda z tym ruchem i aktywnością fizyczną. Czego nam brakuje? Może nie trzeba od razu szykować się pod maraton, ale warto wdrożyć codzienne spacery? Może za dużo pijemy tej nieszczęsnej kawy,a za mało czystej wody? Bo wiecie, styczeń dawno za nami i postanowienia noworoczne już się urządziły w Nibylandii. Ale w styczniu ciężko w ogóle cokolwiek przedsięwciąć. Za to wiosną to już inna melodia. Wiosną jest cieplej, jest jaśniej. Wiosną się chce coś zmienić. Wykorzystajmy ten mimowolny przypływ energii.

#3. Oczyszczanie sfery psychicznej

  • marzy mi się, żebyśmy kiedyś mówiąc o higienie fizycznej z automatu podpinali pod tą samą kategorię higienę psychiczną. Żeby nie było jednego bez drugiego, a na pewno żeby jedno nie istniało kosztem drugiego. To są dwie równorzędne sprawy. No więc tutaj szczerze i bez pitu-pitu, proponuję określić, które znajomości nas budują, a które rujnują. Komu dajemy więcej niż otrzymujemy w zamian? Może ktoś wciąż nas wykorzystuje i pora dać sobie siana? Albo zwyczajnie odciąć się od ludzi, którzy tylko ryją beret i marnują czas? Osobiście jestem dość krytyczna wobec tego typu rzeczy i w tej sferze również lubię mieć porządek, a sentymenty schodzą na dalszy plan. Bo wiecie, nie da się budować relacji na podstawie przeszłości, szczególnie jeśli teraźniejszość znacznie od niej odbiega.
  • od toksycznych relacji lepiej się amputować albo chociaż emocjonalnie izolować. Tak zwyczajnie w trosce o samego siebie. (Oczywiście mam na myśli sytuacje, gdy już próbowaliśmy rozmawiać, wyjaśniać i naprawiać, ale nadal wieje toksykiem.)
  • przy okazji czystek psychicznych można też zrewidować aktualny stan rzeczy jeśli chodzi o nasze marzenia, cele i życiowe priorytety. Czy jesteś szczęśliwy tu, gdzie jesteś. Czy jesteś szczęśliwy z tym, z kim jesteś. Czy dobrze się czujesz ze sobą, w swojej skórze, zajmując swoją przestrzeń.

***

A na koniec myśl z bardzo fajnej książki (czyli nadchodzi cytat z Fight Clubu):

Kupujesz meble. Mówisz sobie, to jest ostatnia kanapa, jakiej będę potrzebował w życiu. Kupujesz kanapę, potem przez parę lat jesteś zadowolony, że cokolwiek będzie się działo złego, masz przynajmniej rozwiązaną sprawę kanapy. Potem idealne łóżko. Zasłony. Dywan.
A potem jesteś uwięziony w swoim uroczym gniazdku i stajesz się własnością rzeczy, które kiedyś były twoją własnością.

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać