Jak czytam jakikolwiek artykuł na jakikolwiek temat polityczny, to najbardziej stresuje mnie końcówka. Nie z powodu mocnej puenty, tylko z powodu widniejących pod nim komentarzy. I już sama nie wiem czy mnie bardziej wkurza, czy smuci to wszechobecne podejście, że jest tylko jeden słuszny patriotyzm.
społeczeństwo
Ostatnio gdzieś usłyszałam o ciekawym eksperymencie z wyszukiwarką Google w roli głównej. Wszyscy wiemy, że Facebook i Google używają swoich algorytmów, żeby optymalizować treści pod konkretne upodobania użytkowników. Niby nic nowego, ale ten eksperyment coś mi uświadomił – każdy z nas żyje w zupełnie innej rzeczywistości i nie jesteśmy w stanie poznać czegoś takiego jak rzeczywistość obiektywna, bo takie coś nie istnieje.
Od wczoraj naprawdę intensywnie się nad tym zastanawiam, bo jakoś nie potrafię zrozumieć w czym im ten feminizm przeszkadza. To jest tak trochę jak z niektórymi katolikami, którzy bronią ateistom spędzać czas z rodziną i jeść pierogi w Wigilię, bo to przecież nie ich święto. Tak jakby coś rzeczywiście im ubywało z tego powodu. I w ten sam sposób odbywa się z facetami, którzy próbują za wszelką cenę dyskredytować ruchy feministyczne i samą myśl równościową, tak jakby feminizm im coś zabierał. Jakby feministki odbierały im w jakiś sposób męskość albo ich własne prawa.
Tak jak można gdzieś mieszkać i wciąż czuć się tam jak gość, tak samo można mieszkać w swoim ciele i wcale nie czuć się tam komfortowo. Tak jakby to wcale nie był twój dom, tylko tymczasowo wynajmowane mieszkanie, które z przyjemnością w końcu wymówisz, bo tak po prawdzie to nawet trochę wstydzisz się tam przyjmować gości.