Ostatnio mam wrażenie, że każda książka, którą czytam ma w sobie ukrytego egzystencjalnego puzzla, który jak ulał pasuje do kosmicznej układanki, której wcale nawet nie miałam zamiaru układać.
psychologia
Za każdym razem, kiedy publikuję nowy tekst i odzew jest mierny, to myślę sobie: „no i proszę, w końcu do nich dotarło, że wcale nie mam nic mądrego do powiedzenia i w dodatku beznadziejnie piszę.” Bez przerwy w głębi ducha odnoszę wrażenie, że to co piszę wcale nie jest jakieś dobre, choć przecież wielokrotnie mówiliście, że jest przeciwnie. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że ten mój wewnętrzny głos, to nic innego jak syndrom oszusta.
Dość długo zwlekałam ze zgłoszeniem się po pomoc. Wydawało mi się, że wciąż nie jest przecież ze mną AŻ TAK źle. Może mam gorsze dni, które zaczęły się niepostrzeżenie zamieniać w ciężkie tygodnie, a później nawet w miesiące, ale przecież były one przetykane dniami zupełnie dobrymi, więc z pewnością nie jest aż tak źle.