Od kiedy była małym dzieckiem, myśl o byciu niewidomą sprawiała, że czuła się komfortowo. Kiedy była nastolatką kupiła sobie laskę, której zwykle używają niewidomi. Gdy miała lat 20 – płynnie czytała brajlem. A potem celowo się oślepiła wlewając Kreta do oczu.
kobieta
Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus. Każdy kiedyś słyszał to twierdzenie. Bo gdy tak czasem patrzymy na naszą drugą połowę, to faktycznie mamy nieodparte wrażenie, że coś musi być na rzeczy. Bo dlaczego do licha, ktoś się nagle zachowuje jak huragan Katrina? Albo jak można tak z dnia na dzień zupełnie odpłynąć w odmęty swojej głowy i się odizolować? Gdybyśmy za każdym razem, gdy według nas dzieje się coś dziwnego z naszym mężczyzną, mówiły „Och, okej. On przecież jest z innej planety. U nich to jest normalne”, to życie w związku byłoby o wiele prostsze.
Po kilku latach od liceum spotkałam koleżankę z ławki. Nigdy jakoś nie miałam z nią dobrego kontaktu. Gdybym żyła w rzeczywistości amerykańskiego filmu, to ona należałaby do tych „popularnych”, a ja do tych „dziwnych”. Zawsze była w porządku. Śliczna dziewczyna, ani wychudzona ani gruba. Pochodziła z dobrego domu i była świetna z matematyki. Tłumaczyłam sobie, że skoro jest blondynką i ma duże cycki, to pewnie jest głupia. Ale nie była. Ta szmata miała wszystko.
Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam od razu wiedziałam, że to będzie miłość do końca życia. Wysiadła z taksówki o piątej rano na Piątej Alei. Miała na sobie czarną, długą do ziemi wieczorową suknię i zatrzymała się patrząc na gmach budynku przed sobą. Po czym drobnymi kroczkami ruszyła do sklepowej witryny. Wyciągnęła z papierowej torby drożdżówkę i kubek z kawą. I oglądając wystawę sklepu jubilerskiego zjadła swoje śniadanie. Śniadanie u Tiffany’ego.