Ludzie

Ta szmata ma wszystko

Po kilku latach od liceum spotkałam koleżankę z ławki. Nigdy jakoś nie miałam z nią dobrego kontaktu. Gdybym żyła w rzeczywistości amerykańskiego filmu, to ona należałaby do tych „popularnych”, a ja do tych „dziwnych”. Zawsze była w porządku. Śliczna dziewczyna, ani wychudzona ani gruba. Pochodziła z dobrego domu i była świetna z matematyki. Tłumaczyłam sobie, że skoro jest blondynką i ma duże cycki, to pewnie jest głupia. Ale nie była. Ta szmata miała wszystko.

Już jakiś czas temu, kiedy zajrzałam w moje statystyki znalazłam wyrażenie z wyszukiwarki, które doprowadziło kogoś do mojego bloga. Brzmiało ono „ta szmata ma wszystko”. Kiedy to zobaczyłam, to szczerze się roześmiałam. Domyśliłam się, że ktoś musiał trafić na mój starszy wpis dotyczący szmat. I oczywiście zaczęłam sobie o tym rozmyślać i od jednego do drugiego przypomniała mi się właśnie ta moja koleżanka z liceum. I moja zazdrość. Irracjonalna, patologiczna i taka typowo polska.

Zielonooki potwór

Może zacznijmy od tego, że są dwa rodzaje zazdrości, które następująco są wyrażone przez słownik PWN:

1. «uczucie przykrości spowodowane brakiem czegoś, co bardzo chce się mieć i co inna osoba już ma»
2. «silne uczucie niepokoju, że ukochana osoba mogłaby nas zdradzić»

Czyli tutaj rozmawiamy o pierwszym punkcie. Kiedyś byłam strasznie zazdrosna w ten sposób. Zazdrościłam innym pięknej cery i idealnego uśmiechu jak z opakowania pasty do zębów. Zazdrościłam płaskiego brzucha i przyjaznego sposobu bycia. I to zazdrościłam w ten najgorszy sposób. Albo inaczej: w typowo polski sposób. Bo nienawidziłam i hejtowałam w myślach. Że skoro ładna to pewnie durna jak pół kilo gwoździ. Może ma gładką skórę, ale włosy to już makabra. I w ten sposób zazdrość powoli ewoluowała w zawiść.
I chociaż nigdy nie osiągnęłam osobistego dna w postaci wygłaszania czy pisania takich nienawistnych komentarzy, to mimo wszystko mi wstyd, że w ogóle mogłam tak myśleć. Na szczęście się ogarnęłam i od kiedy tak się stało – jestem o wiele lepszym człowiekiem.

Teraz kiedy widzę zdjęcia na Instagramie Aliny z designyourlife moczącej nogi w basenie, to oczywiście że czuję ukłucie zazdrości. Też bym chciała moczyć się w basenie zamiast kisić się w dusznym mieszkaniu. Z różnych przyczyn swój urlop będę miała dopiero we wrześniu. Ale dlaczego miałabym jej nienawidzić? Bo robi coś, co sama bardzo chętnie bym robiła? To bez sensu. Zamiast odczuwać jakieś takie patologiczne emocje, łapię się na tym, że takie „ukłucia zazdrości” uświadamiają mi, ze tak naprawdę odczuwam czegoś brak. Że chciałabym więcej podróżować, zmienić otoczenie i na chwilę się oderwać od rzeczywistości. Za każdym razem gdy widzę pięknie wyrzeźbiony brzuch przypomina mi się, że powinnam odwalić swój trening. Bo nienawidzenie kogoś za to, że miał więcej samozaparcia, zrobił swoje i osiągnął efekt, nie oznacza że nagle ja automatycznie stanę się chudsza, albo w ogóle jakkolwiek lepsza.

Kobiety tak mają

Zauważyliście, że to jest szczególnie domeną kobiet? Kiedy czujemy się zagrożone wyszukujemy wad w naszej „rywalce” i wytykamy je, by umniejszyć jej rangę. Prof. Helen Fisher, która prowadzi badania nad miłością romantyczną i atrakcyjnością interpersonalną, tłumaczy że takie postępowanie wykształciło się na drodze ewolucji. Przez wieki kobiety musiały wręcz walczyć o uwagę faceta, ojca ich dzieci, i odganiać potencjalne rywalki. Nie oszukujmy się, ale nadal tak jest. A że faceci są mniej spostrzegawczy (nawet nie zaprzeczajcie), to czujemy się wręcz w obowiązku by im uświadomić, że nie ma co się oglądać za tą dupeczką skoro cellulit ma, że hoho! O wiele łatwiej jest nam wytknąć jakąś niedoskonałość u drugiej kobiety, niż dostrzec w niej piękno. Stąd też mimo, że najbardziej zależy nam na zainteresowaniu ze strony mężczyzn, to wyżej cenimy komplementy otrzymane od kobiet. Bo kobiety widzą więcej.

Z uśmiechem jakoś każdy wygląda lepiej

Dlatego już dawno nie szczędzę komplementów koleżankom. Jeśli podobają mi się ich włosy, skóra czy paznokcie, to mówię to na głos. I niestety najczęściej mają w zwyczaju umniejszać komplement albo się peszą. Może myślą, że jestem nieszczera czy coś. Ale bardzo lubię kiedy dziewczyna się uśmiechnie i podziękuje. Moja mama zawsze się rozpromienia, kiedy pochwalę, że pasuje jej jakaś bluzka. To fajne uczucie patrzeć jak czyjś dzień staje się minimalnie lepszy. Spróbujcie sami, polecam.

Przyznam szczerze, że chciałabym żeby było w nas więcej takiej pozytywnej zazdrości. Takiej która motywuje nas do zmian na lepsze. Takiej, która zachęca nas do dawania komplementów. A nie takiej, która tylko daje upust naszej żółci i wewnętrznym problemom. Bo wtedy to już tylko zawiść jest.

***

Tak więc myłam zęby i rozmyślałam o tej frazie z wyszukiwarki (nie wiem jak to jest, że najwięcej myśli przychodzi kiedy myjemy zęby albo bierzemy prysznic). Przypomniała mi się jedna kartka z życzeniami, którą dostałam na urodziny. Jedna osoba nie wiedziała czego mi życzyć, skoro mam już wszystko. Jestem zdrowa, nie klepię biedy, mam wykształcenie, rozwijam swoją pasję do pisania. Mam rodziców, którzy mnie wspierają, przyjaciół z którymi zjadłam przysłowiową beczkę soli i cudownego chłopaka, który mnie wspiera i jako jedyny nie boi się powiedzieć mi, że pieprzę głupoty.
Nagle to do mnie dotarło. Przestałam myć zęby i z ustami pełnymi piany powiedziałam do swojego odbicia:
ta szmata ma wszystko.

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać