Lifestory

Jaki serial obejrzeć po Friends?

Jestem serialowym maniakiem. Przyznaję się bez bicia i zupełnie dobrowolnie. Jeśli czasem jest przestój na blogu z nowymi tekstami, to całkiem prawdopodobne, że właśnie trafiłam na jakiś świetny serial i nie potrafię się od niego oderwać. 

Ostatnio tak właśnie mam z serialem How To Get Away With Murder. I mój grafik popołudniowy był mocno napięty ze względu na ten serial i na ten bigos jaki się nakręcał na końcu każdego odcinka, przez co oczywiście musiałam odpalać następny. Nawet jedną rozmowę telefoniczną zakończyłam słowami:
– Sorry, muszę kończyć. Wiesz. Serial się sam nie obejrzy.
Na szczęście po drugiej stronie łącza był taki sam maniak seriali, więc ucieszył się, bo sam też zapauzował w połowie odcinka.

Od nich wszystko się zaczęło

Przyjaciele to jest serial-klasyk. Zazwyczaj jak się z kimś poznaję, to na samym początku staram się wysondować czy ten ktoś ogląda seriale. Jeśli okazuje się, że dzielimy wspólne godziny przed podobnymi tytułami, to już wiem, że jestem w domu. To mój człowiek. Nawet jak kogoś nie lubię, a dowiem się, że lubi Przyjaciół – to jakby nie lubię go odrobinę mniej. (To trochę jak ktoś mówi, że nie lubi Przyjaciół, słodyczy albo zwierząt – wiedz, że coś się dzieje).

Może na pierwszy rzut oka nie wyglądam na ten typ człowieka, ale prawda jest taka, że uwielbiam się śmiać. Podobno mam specyficzne poczucie humoru, ale nigdy nie udało mi się z nikogo wyciągnąć na czym ta specyficzność polega. Ale może w jakiś sposób wynika to z seriali, które lubię oglądać.

Lista seriali do obejrzenia po Friends

Kiedy usiadłam do stworzenia tej listy i szukałam zdjęć, to doszłam do wniosku, że wszystkie te seriale łączy kilka rzeczy:

  • bohaterowie często jedzą wspólne posiłki
  • dość często wspólnie piją (w Cougar Town leje się wino butelkami)
  • głównym motywem jest przyjaźń (no i trochę miłości)
  • przeważa komizm sytuacyjny

No dobra, to teraz powiem Wam za co lubię te seriale i w jaki sposób zmieniły moje podejście do fizyki i wina. Oraz dlaczego chcę mieć stół z drewnianej szpuli po kablu.

Jak poznałem waszą matkę (How I Met Your Mother)

Chyba najbardziej zbliżony serial do Friends. Długo nie mogłam się do niego przekonać, ale kiedyś trafiłam w TV na losowy odcinek i to mnie przekonało do obejrzenia całej serii od początku do końca. Na pewno jest to serial kultowy i ma całe mnóstwo wątków, które zrozumie jedynie drugi fan HIMYM. Jak na przykład zwrot wait for it albo legendary. A to dopiero początek, bo jest jeszcze żółta parasolka, ananas, niebieski puzon, krawat w kaczki i wreszcie wstęga z napisem Interwencja.
Ale przede wszystkim jeden główny motyw – że czasem poszukując właściwej osoby trzeba przejść przez kilka innych osób, bo bez tego nie byłoby możliwe odnalezienie tej właściwej.
Aha, no i jeszcze jedno: każdy ma swoją Robyn.

 

Teoria Wielkiego Podrywu (Big Bang Theory)

Uwielbiam motywy naukowe w tym serialu i tytuły odcinków, których nawet nie potrafię wymówić. Oczywiście główną postacią jest Sheldon – genialny naukowiec, który kompletnie nie potrafi się odnaleźć w interakcjach międzyludzkich. Jest dziwny, często zupełnie niechcący niegrzeczny i jeśli ktokolwiek ma specyficzne poczucie humoru, to z pewnością właśnie dr Cooper. I w dodatku ma najlepszą kolekcję koszulek, której tak bardzo mu zazdroszczę.
Poza tym mamy całą gromadkę przyjaciół naukowców, którzy na swój nerdowski sposób próbują w życie. I to chyba przemawia do mojej introwertycznej natury i absolutnie podbija moje serducho.

The Big Bang Theory is the Friends of the iPhone generation.

Pępek świata (The Middle)

Rodzina ze środka Stanów Zjednoczonych, z małego miasteczka w Indianie. Typowa amerykańska rodzina klasy średniej, która popołudnia spędza przed telewizorem i objada się chipsami. Czasem przesuwają swoje urodziny o kilka miesięcy (no ewentualnie lat) i zapominają o swoim najmłodszym dziecku. Ale w tym wszystkim są na swój dziwaczny sposób uroczy. Ale tak bez rzygania tęczą.
Jest Mike – małomówny i raczej powściągliwy ojciec. Frankie- trochę leniwa matka, która czasem chce aż za dobrze. Axle – przekonany o swojej zajebistości nastolatek, który jest… no jest sobą po prostu. Sue – najbardziej niezdarna dziewczyna EVER, która wciąż walczy i nigdy, ale to naprawdę nigdy się nie poddaje. Oraz wreszcie Brick – najmłodszy z rodzeństwa, wiecznie z nosem w książce, który jest społecznie niezdarny.
Naprawdę warto go obejrzeć.

The-Middle-Key-Art-812x522

Różowe lata 70-te (That 70’s Show)

Uwielbiam ten klimat lat 70-tych! Tutaj paczka znajomych ze szkoły spędza czas wolny w piwnicy oglądając telewizję albo paląc zielsko wokół stołu zrobionego ze szpuli po kablu. Serial genialnie przekazuje mentalność tamtego okresu. Ale do mnie chyba najbardziej przemawia ten analogowy klimat. Przypominają mi się czasy, kiedy ludzie rzeczywiście spędzali ze sobą czas zamiast wirtualnie. No i jest jeszcze oczywiście cała ekipa charakterów, które są definicjami samych siebie. Red, ojciec-weteran, który po prostu miażdży system. No i Steven Hyde, który jest po prostu Hydem. Ach, no a Kelso? – on jest dopiero udany! I mogłabym tak wyliczać, i wyliczać…

70' show

Miasto Kocic (Cougar Town)

Czyli serial, który powstał w odpowiedzi na pojawiający się trend Kocic, Panter, czy innych kotowatych. Bohaterką jest Jules, która po rozwodzie odkrywa swoją drugą młodość. Oczywiście jako wsparcie ma grupę przyjaciół, z którymi wspólnie popijają wino. W sumie to właśnie przez ten serial polubiłam wino. I tak jak Jules zaopatrzyłam się w ogromny kieliszek, który mieści w sobie całą butelkę na raz i również nadałam mu imię – Fred.
Tutaj też mamy nakreślone specyficzne postacie – Ellie, która jest wredna i zdecydowanie mamy ze sobą wiele wspólnego. Laurie (aka. Jelly Bean), która jest szczera, prosta i zabawna. No i największy bromance jaki kiedykolwiek widziałam – Bob i Andy. (Jeśli ktoś nie wie czym jest bromance, to wystarczy obejrzeć parę odcinków i wszystko staje się jasne).
A, no i oczywiście jeszcze jest gra Penny Can, czyli Monetopuszka, ale to już naprawdę musicie obejrzeć, żeby zrozumieć o co cho.

cougartown-default-nologo-800x450-800x450_062520140525

Jess i chłopaki (New Girl)

Nie wiem jak to się stało, że któregoś wieczora trafiłam na ten serial, ale jak już trafiłam to obejrzałam cały na raz. Nie mogę uwierzyć, że nie wiedziałam wcześniej o jego istnieniu! Oczywiście mamy do czynienia tutaj z dziwaczną główną bohaterką, z ogromnym i mocno specyficznym urokiem osobistym – Jess. Myślę, że ta postać jest taka tylko dlatego, że jest grana przez Zooey Deschanel – nie oszukujmy się, ta aktorka już sama w sobie jest dość specyficzna.
Historia zaczyna się tak, że Jess zmuszona jest znaleźć nowe mieszkanie i w ten sposób zostaje współlokatorką trzech facetów (proszę bez brzydkich skojarzeń). Oczywiście w ten sposób otrzymujemy całe zaplecze barwnych postaci, które stwarzają równie barwne sytuacje. Ja osobiście kocham i ubóstwiam Schmidta, który sobą zawsze powala mnie na łopatki ze śmiechu. Serio. Czasem muszę zapauzować serial, bo nic nie widzę przez łzy. Winston, który zastanawiał się czym zatłuc kota swojej byłej (ale ostatecznie zaadoptował kota i stał się jego mamą). I wreszcie Nick, który wierzy, że w przyszłości będzie kierowcą ciężarówek na Marsie. No jak tu ich nie lubić?
Co tutaj mamy jeszcze epickiego? Oczywiście pijacką grę True American! Zasad tej gry kompletnie nie ogarniam, ale koniecznie chcę w to kiedyś zagrać.

463135-new-girl-new-girl


Jeśli masz propozycję jakiegoś jeszcze innego fajnego serialu komediowego, to dawaj w komentarz – dobrych seriali nigdy za wiele :)

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać