Damsko-męskie

Ona jest taką samą szmatą jak ty

Irytuje mnie, kiedy facet, który „ogłusza foczki” na potęgę jest nazywany graczem. Dostaje piątkę, klepnięcie po ramieniu i owacje na stojąco. Natomiast kiedy dziewczyna zaliczy, prędzej uschnie z ręką w powietrzu niż doczeka się przybicia piątki. Nie jestem feministką. Ale nienawidzę hipokryzji.  

Doprowadzają mnie do szału stwierdzenia, że kobiecie nie przystoi. Jeśli masz waginę, to nie wypada ci przeklinać, mówić sprośnych żartów czy odczuwać chuć. No po prostu nie. Bo nie masz magicznej różdżki między nogami, za pomocą której jednym machnięciem możesz wszystko usprawiedliwić.

W poszukiwaniu fajerwerków

Kiedyś czytałam w Men’s Health o tym, co definiuje udany seks. Oczywiście jakiś super zespół naukowców zrobił badania na ten temat. Okazało się, że poziom zadowolenia z seksu i jego ocena jako taka była wprost proporcjonalna do tego jak blisko emocjonalnie byli ze sobą partnerzy.
Więc teraz pojawia się kwestia jednonocnych przygód. Czy w takim razie mają rację bytu? Załóżmy, że spotykasz kogoś, albo znasz już od dawna kogoś, kto cię pociąga. Jest między wami napięcie, a iskra podniecenia ewidentnie przeskakuje z jednego na drugie. Najmniejszy dotyk powoduje dreszcze. Coś jest twarde, coś jest mokre, dodaj jedno do drugiego i chyba wszystkim znany jest wynik. Jest namiętnie i gwałtownie. Jest i orgazm. I wszystko spoko, ale…
Ale gdzie są te fajerwerki?

I nie mam zamiaru rzucać kamieni w ludzi, którzy prowadzą taki tryb życia i im to odpowiada. Jak dla mnie mogą się bzykać jak króliki używając seks-zabawek wszelkiej maści, albo uprawiać miłość po misjonarsku przez dziurę w prześcieradle. Nie chodzi o to czy pierwsza wersja jest lepsza od drugiej, albo na odwrót. Tylko czy w pełni zdajesz sobie sprawę z tego, że po takich jednorazowych przygodach możesz stać się, no cóż ujmę to bezpośrednio, popierdolony?

Cokolwiek sprawia, że śpisz spokojnie

Można mówić, że to tylko fizyczność. Że da się to oddzielić. Ta, yasne. Każde zbliżenie fizyczne jest nadal formą zbliżenia. Potrzebą bliskości, a że fizycznej to swoją drogą.
Niektórzy w ten sposób próbują sobie zrekompensować brak bliskości emocjonalnej. Albo nawet niezdolność do wytworzenia takowej. Inni w ten sposób się chronią, bo wolą się puszczać fizycznie niż psychicznie. Powodów jest mnóstwo. Skutek najczęściej taki sam – niesmak.

Znam nie jedną dziewczynę i nie jednego faceta, którzy preferują jednorazowe formy zbliżenia. I na ogół są zadowoleni. Powierzchownie. Ale czasami ta maska samozadowolenia na chwilę opada. I wtedy przyznają, że tak naprawdę woleli by z jedną osobą, na łyżeczkę i do samego rana. W takim samym stopniu mężczyźni, jak i kobiety.

***

„Prawda jest taka, że nie jesteśmy seks maszynami, a to co dzieje się między nogami zależy przede wszystkim od tego co dzieję się między uszami.” napisała Anna ze Zwyczajnego Bajzlu. I coś w tym jest. Bo ciało, ciałem. Ale przy prawdziwej chemii między dwójką ludzi musi przeskakiwać iskra nie między genitaliami, ale między mózgami.

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać