Wrażenia

Przetestowałam olejek CBD od Kanaste i oto moje wrażenia

Napisali do mnie z Kanaste czy nie byłabym zainteresowana przetestowaniem ich olejku. Po tym jak przejrzałam ich media i upewniłam się, że nie ma w tej propozycji żadnych podejrzanych haczyków, to odpowiedziałam „dobra!”. I teraz się podzielę z Wami tym, co mi z tych testów wyszło. A na końcu dorzucę kod rabatowy, a co! (Czy to już jest dorosłość, kiedy się ma kody rabatowe?)

Na początku wyjaśnijmy sobie, że olejek CBD jest ekstraktem z kwiatów konopi siewnych. CBD nie powoduje odurzenia i nie jest środkiem psychoaktywnym – jeśli interesuje Was dokładnie jak działa ten związek i jego biologiczno-chemiczne właściwości, to zachęcam do guglania i powstało naprawdę wiele naukowych wyjaśnień tego związku, na przykład na YouTube.

Olejek od Kanaste to nie jest moja pierwsza styczność z olejkiem CBD, bo korzystam z niego jakoś od roku, ale dość nieregularnie i raczej wtedy, kiedy czuję taką potrzebę. Do tej pory używałam olejków z mniej znanych firm, które były po prostu tańsze, ale jakość to była trochę gra w rosyjską ruletkę i tak właściwie żadnego potwierdzenia czy to co jest napisane na etykiecie to w ogóle prawda. Dlatego byłam bardzo ciekawa czy poczuję różnicę między takim olejkiem z niższej półki cenowej, a takim Premium.
I wiecie co? Faktycznie czuć różnicę.

Pierwsze wrażenie

Może zacznijmy od początku. Olejek przyszedł oczywiście zapakowany w pudełeczko i ogólnie wyglądało to naprawdę ładnie – a piszę o tym dlatego, że jestem millenialsem i mam oczywiście całą piwnicę zawaloną pudełkami z myślą „fajne, może się jeszcze do czegoś przyda”. Jednak najbardziej spodobało mi się to, że załączona była również kartka/ulotka z opisem sposobu użycia i zalecanej dawki. Oczywiście z zaznaczeniem, że każdy organizm jest inny i każdy też ma inne potrzeby, ale jednocześnie został podany dobry punkt wyjściowy dla ustalenia dawki. To jest akurat super, bo wcześniej zjadałam olejek CBD na czuja i resztę zostawiałam przeznaczeniu.

Pomijając fakt, że mam bzika na punkcie ładnych – „idealnych na Instagrama” – opakowań i że Kanaste totalnie jest Instagramable, to absolutnym sztosem praktyczności jest dla mnie pipeta z oznaczeniem mililitrów. Kiedy ustalisz sobie dawkę idealną do swoich potrzeb, to bardzo łatwo jest to sobie wymierzyć. Niby oczywistość, ale w tych tańszych olejkach takiego czegoś nie ma.

Do testów dostałam buteleczkę 30 ml o mocy 1100MG, co można określić jako olejek raczej mocniejszy niż nie (tak, bardzo to profesjonalne z mojej strony). W swojej ofercie Kanaste ma jeszcze olejki o mocy 330, 550 oraz 2200MG, więc właśnie stąd moja kategoria „raczej mocniejsze niż nie”. Te tańsze olejki operują mocą podaną w procentach, więc mój niepotrafiący myśleć matematycznie mózg, nie za bardzo potrafi odnieść procenty do miligramów. Jednak dla tych, którzy lubią liczby i określone wartości odżywcze, to na etykiecie jest wszystko podane i wyszczególnione, więc jak najbardziej wygląda to legitnie. Plus na stronie Kanaste można znaleźć certyfikaty z analiz laboratoryjnych potwierdzających skład, co bardzo szanuję, bo przynajmniej człowiek wie za co płaci.

Absolutną ciekawość wzbudziło we mnie to, że są dostępne olejki w różnych smakach. Ten, kto kiedykolwiek pił olej lniany to mniej więcej może mieć odniesienie jak smakuje taki zwykły olejek. Natomiast ja sobie wybrałam do przetestowania olejek o smaku limonki i muszę przyznać szczerze, że on naprawdę smakuje cytrusowo. Nie ma tego posmaku zjełczałego oleju ani nie „siedzi na żołądku” przez pół dnia. Jest bardzo przyjemny w smaku i delikatny – kciuk w górę ode mnie!

Wrażenia po testowaniu

W ramach testu postanowiłam przyjmować olejek codziennie mniej więcej o tej samej porze, czyli ok 10-11 rano po pół pipety (czyli ta polecana wartość wyjściowa). Jako że mam raczej niskie ciśnienie, to uznałam, że większa dawka może zadziałać na mnie za bardzo uspokajająco i będzie mi się chciało spać. Na mnie olejek nie ma spektakularnego wpływu. To nie jest tak, że nagle czuję w sobie totalny zen i kompletnie nic mnie nie rusza. Moje wrażenie jest takie, jakby moje emocje – które czasem w ciągu dnia przypominają niespokojne wody morza – się wygładzają i lekko wyciszają. Wciąż troszkę buja łódką, ale są to raczej małe i delikatne fale. Takie do ogarnięcia, a nie takie zagarniające i w których można się zatracić. Mi to odpowiada, bo nie chciałabym czuć się odcięta od swoich emocji, ale jednocześnie nie chciałabym być nimi przytłoczona. Idealny złoty środek.

Zauważyłam, że zmniejszyło się moje uczucie niepokoju, które niestety, ale się ostatnio wzmogło w ciągu trwania pandemii. Dopiero niedawno zrozumiałam, że to co mi towarzyszyło od dawna to nie jest „zwykły stres”, ale właśnie niepokój a czasami nawet lęk. Olejek nie skasował tych emocji, ale sprawił, że to moje wewnętrzne splątanie trochę się rozluźniło. Kanaste obiecuje większe skupienie przy mniejszych dawkach, ale szczerze mówiąc nie wiem czy olejek jakkolwiek wpłynął na moje skupienie – raczej jak zwykle gubiłam wątek i dość szybko się dekoncentrowałam – więc akurat na tym polu nie zauważyłam zmian.

Natomiast ogromnym zaskoczeniem było dla mnie zastosowanie olejku przed snem. Najpierw spróbowałam połowę dawki, ale nie zauważyłam żadnej różnicy w jakości snu i to wrażenie też potwierdziły pomiary z mojego zegarka. I tak żeby zrobić lekkie tło to wyjaśniam, że już od kilku miesięcy monitoruję sen i wychodzi z tego, że mam ekstremalnie krótki czas głębokiego snu. Co noc wychodzi mi około 10 minut tej fazy snu, która w sumie najmocniej odpowiada za regenerację i uczucie wypoczęcia. No więc, kiedy wzięłam połowę pipety (0,5ml) to nie zauważyłam żadnej różnicy w jakości snu. Natomiast kiedy następnego wieczoru zjadłam 1ml, to mój zegarek pokazał, że miałam czas trwania snu głębokiego „aż” (jak na mnie) 44 minuty. I ja to czułam, bo rzeczywiście obudziłam się bardziej wypoczęta i miałam wrażenie jakbym przespała noc „jak zabita”. Bardzo przyjemne uczucie!

I proszę bardzo, jest rabacik

Jeśli też mielibyście ochotę spróbować olejku CBD, to Kanaste przygotowało specjalnie dla Was kod rabatowy w wysokości 20% na pierwsze zamówienie! Wystarczy przy składaniu zamówienia na stronie Kanaste wpisać kod LEPIEJMYSLEC.


Tekst powstał w ramach współpracy z Kanaste

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać