Z pamiętnika introwertyka

Z pamiętnika introwertyka: medium talk

Small talk męczy nas, introwertyków i bardziej krępuje niż rozluźnia atmosferę. Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z inną opcją – medium talk, które możecie wypróbować i może akurat traficie na kogoś, kogo pociągnie Wasz dziwny tok myślenia.

Według savoir vivre small talk jest czasem traktowane jako taka rozmowa wstępna przed właściwą rozmową i ma za zadanie wysondowanie z kim mamy do czynienia. Czyli nigdy w takich rozmowach nie poruszamy tematów polityki, wiary, przekonań, filozofii, kwestii moralnych, nie plotkujemy o innych osobach i tak dalej. Czyli w zasadzie nie ruszamy niczego, co mogłoby nam przez przypadek wybuchnąć w twarz. Logiczne.
Logiczne jest też, że jak przelotnie się z kimś spotkamy, to zamieniamy tylko parę słów i na pewno nie będą to żadne wywody na temat wprowadzenia kary śmierci.

Jako introwertyk nienawidzę takich rozmów o niczym, które kompletnie do niczego nie prowadzą i są dla mnie zupełnie bezsensowne. Najprawdopodobniej dlatego, że nie bardzo potrafię prowadzić takich rozmów. Chociaż trochę już się nauczyłam w small talk, to wciąż mam wrażenie, że wychodzi mi to sztywno i nienaturalnie. Więc jak już muszę, to odwalam small talk. Ale jak nie muszę, to uciekam jak najdalej.
Nie lubię takich rozmów prowadzonych z przypadkowymi ludźmi, których wiem, że najprawdopodobniej już nigdy nie spotkam (czyli na przykład nienawidzę, kiedy ktoś do mnie zagaduje w pociągu). Za to w przypadku nowo poznanych osób, z którymi spędzę trochę więcej czasu niż kolejne kilkadziesiąt minut, to uważam, że jak najbardziej trzeba umieć pogadać o czymś błahym i bezpiecznym. Ale żeby trochę wnieść życia w takie gadanie, warto spróbować uderzyć w rozmowę na poziomie medium talk.

Medium talk

Medium talk nieco bardziej angażuje rozmówców niż takie small talk. Raczej ciężko jest jasno zdefiniować na czym to polega, ale wydaje mi się, że każdy intuicyjnie jest w stanie rozpoznać taką rozmowę. Czyli zamiast zadawać kolejne sztampowe pytanie nowo poznanej dziewczynie, można zapytać czego najbardziej nienawidzi w tym mieście albo czy zastanawiała się jak rosną owoce kiwi.
Zanim jeszcze poznałam termin medium talk, to już nieświadomie to stosowałam. Czasami potrafię zadawać bardzo dziwne pytania lub na głos zastanawiać się nad jakimiś abstrakcyjnymi rzeczami. Ale ma to swoje plusy, bo jak zaczynam na głos zastanawiać się jaką super moc mógłby mieć taki Czadoman i ktoś podchwyci temat, to już wiem, że to jest mój człowiek. I wtedy mogę bez ryzyka zadać pytanie co by wybrał: mieć na czole waginę czy mieć na plecach rząd penisów jak stegosaurus. Wczoraj na przykład zawzięcie debatowałam z dwiema osobami o korzyściach i wadach tych opcji. Abstrakcyjny temat, ale konkretnie nas wciągnął.

Pytania, które zbliżają ludzi

Ostatnio natknęłam się na ten klip Seafret – Wildfire, w którym odtworzono stary eksperyment. W 1997 roku psycholog Arthur Aron chciał się przekonać czy mogą się w sobie zakochać zupełnie obcy ludzie. Zebrano wolnych ochotników i połączono ich w pary, a następnie poproszono ich o zadanie sobie wcześniej przygotowanych 36 pytań.  A po przejściu przez pytania mieli utrzymywać kontakt wzrokowy przez 4 minuty. Eksperyment Arthura zadziałał – 6 miesięcy później pobrały się dwie pary, które brały udział w eksperymencie.
Oto przykładowe pytania:
– Gdybyś mógł zaprosić kogoś na swój idealny obiad, to kogo byś wybrał?
– Kiedy ostatnio coś sobie śpiewałeś?
– Czy masz jakieś sekretne przeczucie w jaki sposób umrzesz?
– Za co jesteś najbardziej wdzięczny w życiu?
– Czego byś żałował, że nie powiedziałeś komuś, gdybyś miał umrzeć dziś wieczorem?

Jeśli chcecie zobaczyć wszystkie 36 pytań, które zbliżają ludzi to macie je na przykład tutaj.

Dlaczego o tym piszę? Bo myślę, że właśnie tego czasem nam brakuje – rozmowy o czymś. Nie tylko z nowo poznanymi osobami, ale także z ludźmi, których już bardzo dobrze znamy. Znamy ich nawet tak dobrze, że aż nie czujemy potrzeby, żeby pytać za co czują się najbardziej wdzięczni w życiu.

Zadanie domowe

Czasem bardzo bym chciała, żeby ktoś zapytał mnie jakby to było mieć kopyto zamiast stopy. Albo jaką super moc chciałabym posiadać. Z kim sławnym (żywym lub martwym) chciałabym się napić kawy i porozmawiać. Czy wolałabym pocić się majonezem, czy mieć zamiast palców parówki.

Zadawajcie te pokręcone pytania, które czasem przychodzą Wam do głowy. Bądźcie dziwni, zadawajcie dziwne pytania i zobaczcie co z tego wyjdzie – oto zadanie domowe.

***

I teraz już tak zupełnie serio, co byście wybrali – waginę na czole czy ten rząd penisów na plecach?


Photo  

Za inspirację do tekstu dziękuję Adamowi M (@iadam8), który tweetnął w moją stronę ten artykuł.  

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać