wroblog
Lifestory

Konferencja WroBlog 2016 – czyli o tym, że myślenie ma kolosalną przyszłość

Jeśli piszesz bloga, ale myśl o udziale w wielkiej konferencji przyprawia cię o ciarki i odruchy wymiotne, to polecam zacząć od takiego czegoś jak WroBlog. Jest kameralnie, nie ma przerażającej ilości sławnych i wpływowych blogerów, a dodatkowo można zobaczyć piękny Wrocław.

Po konferencji w Poznaniu wróciłam raczej trochę zmieszana i zdecydowanie czułam się tam wpasowana jak ziemniak postawiony na samym środku torta. No nijak to się ma ten ziemniak do czegokolwiek. Tamto spotkanie blogerów było ukierunkowane przede wszystkich na profesjonalizację, na marketing własny (czymkolwiek to jest) i współprace z markami. (Tak jak mówiłam, ja – ziemniak na torcie.)
WroBlog najprawdopodobniej spodobał mi się dlatego, że był zrobiony bardziej pod tych początkujących. Dzięki temu poczułam się jak ziemniak w zapiekance – czyli już bardziej z sensem.

Test Zombie i Zasada Sumienia

Andrzej Tucholski chyba jakoś inaczej to nazwał, ale ja zapamiętałam to jako Test Zombie. Jest to całkiem prosty sposób na sprawdzenie, czy to co robisz jest twoją pasją. Wyobraź sobie, że następuje totalna apokalipsa zombie i jesteś ostatnim człowiekiem na ziemi. Czy wychodzisz codziennie ze swojego bunkra, żeby robić to co zwykle kochałeś robić? Na przykład, czy nadal idziesz szydełkować? Szydełkowanie musi być rzeczywiście czyimś nieodłącznym elementem życia, skoro chce to robić nawet wtedy, gdy wszędzie nic, tylko zombie.
Wstrząsnęło to mną, bo ja sama uświadomiłam sobie, że podczas takiej apokalipsy najpewniej pisałabym jeszcze więcej (bo w końcu miałabym na to całe mnóstwo czasu). Skoro byłabym ostatnim człowiekiem na Ziemi, to z pewnością nikt by tego nie przeczytał, ale to w zasadzie nic nie szkodzi – pisałabym, bo mam taką wewnętrzną potrzebę. Mogę rzucić bloga, a i tak będę pisać, tak samo jak pisałam zanim zaczęłam publikować. Dla siebie. Muszę, bo inaczej się uduszę.

Druga rzecz, o której mówił Andrzej i wpadła mi w mózg, to Zasada Sumienia. Jeśli masz problem z podjęciem jakiejś decyzji, to odwołaj się do swojego sumienia i spróbuj sobie wyobrazić jak będziesz się czuł z tą decyzją (lub jej konsekwencjami) za rok. Czasem mamy tendencję do robienia czegoś wbrew sobie. Robimy rzeczy, które sądzimy, że powinniśmy robić mimo, że tak naprawdę nas one uwierają jak niewygodne gacie. Ten test skłania trochę do wyobrażenia sobie w dalszej perspektywie jak to będzie chodzić przez rok w bardzo niewygodnych gaciach.

Blogi już umarły

Tylko jeszcze o tym nie wiemy. A tak przynajmniej twierdzi Paweł Opydo. To tak samo jak stwierdzenie, że książki umarły. W zasadzie tak właśnie jest, jeśli oczywiście porównamy to co jest teraz do tych lepszych czasów dla książek. Tylko, że każde medium zawsze będzie miało jakieś grono swoich zwolenników. Wciąż są osoby, które wolą przeczytać książkę i odmówić oglądania ekranizacji. Tak samo jak są ludzie, którzy twierdzą, że po co czytać książkę skoro powstał film. (No po co?) 

Żyjemy w kulturze obrazkowej – nie da się ukryć. Żyjemy w przeświadczeniu, że nie mamy czasu. Dlatego sięgamy po wszystko co szybkie do przyswojenia. Nie mamy czasu czytać książek, ale za to mamy czas przeskakiwać na YouTubie z kanału na kanał. Pochłania to nam kilka godzin, ale i tak w naszym przeświadczeniu nie mamy czasu czytać. Tylko, że nadal będą ludzie, którzy właśnie wybiorą czytanie. Mogę obejrzeć parę rzeczy na YouTubie, ale bardziej trafia do mnie słowo pisane. Tak mam. Poza tym lubię ideę slow life, a wychodzi na to, że niebawem czytanie książek będzie zajęciem tylko dla ludzi preferujących powolne tempo życia. Bo przecież już nikt nie ma czasu czytać książek.

Pawłowi udało się powiedzieć jeszcze jedną bardzo ciekawą rzecz odnośnie Snapchata. Powiedział, że krótkotrwałość treści na tym serwisie nie jest wadą – jest wartością. Masz tylko 24h na wyświetlenie czyjegoś Snapa, jeśli wysyła syfy, to nie chcesz marnować czasu na oglądanie tego. Ale jeśli umieszcza coś ciekawego i interesującego, to wchodzisz codziennie, byleby nie przegapić czegoś fajnego od tej osoby. Nigdy nie pomyślałam o tym w ten sposób. Dzień przed konferencją usunęłam Snapchata. Nie dlatego, że go nie rozumiem. Po prostu nie chcę walczyć o niczyją uwagę. Nie, nie uważam się za lepszą czy coś. Po prostu mam już dość tego przebodźcowania i przesocialmediowania (właśnie stworzyłam nowe słowo).

Myślenie ma przyszłość

Janka ze Stay Fly poznałam przez przypadek w kolejce po Bagiety z Furgonety. Przez przypadek, bo gdyby nie chłopak, który dość kompulsywnie poznawał wszystkich, to prawdopodobnie w życiu nie wyciągnęłabym pierwsza ręki do Janka. No ale się stało. Czekaliśmy sobie w kolejce i gadaliśmy sobie co kto robi i jak długo. Więc ten Janek tak bierze ten mój identyfikator do rąk i czyta adres bloga, po czym stwierdza:
– Podobno myślenie ma przyszłość.
(Takie luźne spostrzeżenie: Janek ma dość specyficzne poczucie humoru. Poczucie humoru „starszego brata”. Kto ma starszego brata, ten najprawdopodobniej będzie wiedział o jaki rodzaj poczucia humoru chodzi.)
Ale i tak najlepsze było podczas prelekcji Krzysztofa Kotkowicza, który zresztą świetnie opowiedział nam jak łatwo możemy zepsuć naszego WordPressa. Teraz mam lekką paranoję i muszę tutaj trochę sobie uporządkować sprawy.
W pewnym momencie prezentacji Krzyśka, pojawił się slajd z ogromnym napisem „MYŚL”, a pod spodem mniejszymi literami: „myślenie ma kolosalną przyszłość”. Jan Favre akurat przysiadł koło mnie gdzieś od połowy konferencji i jak wyświetlił się ten slajd, to kątem oka zarejestrowałam, że spojrzał na mnie. Później na slajd. Znowu na mnie. I wreszcie powiedział:
– Potwierdzasz?
– Potwierdzam.

Fenomenalny dialog, prawda?
Nie no, tak serio to udało nam się zamienić parę słów i nawet Jankowi udało się powiedzieć słowa, które trochę mi jednak ugrzęzły w głowie na dłużej. Powiedział: dopóki nie spróbujesz, nie będziesz wiedziała.
To niby było do mnie, ale tak naprawdę dotyczy nas wszystkich, czyż nie?

***

Przerażają mnie takie zjazdy. Chociaż przynajmniej byłam wypoczęta po urlopie i mam nadzieję, że udało mi się porzucić odwieczny RBF. (Jeszcze nie widziałam zdjęć, więc wciąż tli się we mnie nadzieja.) Ale wiecie, samo to, że dużo ludzi, których nie znam. Albo ludzi, których znam tylko z internetu, a to jest chyba jeszcze gorsze. Nie czuję się wtedy komfortowo. Ale z drugiej strony nie można przecież całe życie przemierzać w granicach strefy komfortu. Bo to dupa, a nie przemierzanie. Czegokolwiek.

[edit: Właśnie pojawiły się zdjęcia z konferencji. I to by było na tyle jeśli chodzi o moją nadzieję, że tym razem nie miałam RBF.]


fot. Gabriela Orłowska

Poza tym, nie każdy o tym wie, ale Kasia Kowalska (która stoi za tym całym cudownym wydarzeniem) również organizuje różnego rodzaju warsztaty. W ten sposób pojęłam Google Analytics, podstawy SEO i w ogóle konstruowania postów. Polecam, bo naprawdę się przydaje.

 

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać