kompromis w związku
Damsko-męskie

Kompromis to taki klej, który trzyma związek

Mogłoby się wydawać, że to miłość skleja związek. A jednak jest jeszcze jedna rzecz, bez której nie zbudujesz trwałego związku. Bez tego albo będziecie stali w miejscu, albo rozejdziecie się w dwie różne strony.

Czasami jest tak, że ludzie wspaniale się dobierają, ale i tak od czasu do czasu mają ochotę swojego wybranka zamordować. Rzucić to wszystko w cholerę i w cieniu palmy pić chłodne drinki. (Na przykład ja.) Bo mimo, że kocham tego Mojego, to jednak czasem mam ochotę go zadźgać widelcem. Potrafimy doprowadzić siebie nawzajem do szału. A jednak zawsze, po nie wiadomo jak dużej kłótni, dochodzimy do tego samego punktu – zwyczajnie chcemy się dogadać.

Nie wierzcie jak niektórzy mówią, że nigdy się nie sprzeczają i tylko spijają sobie słodycz z dziubków. Każdy przechodzi lepsze i gorsze chwile w związku. KAŻDY. Nie łudźcie się, że ktoś żyje zupełnie bezkonfliktowo.
Sprzeczki są zawsze, a jedynie co mogą mieć inne to przebieg. Ale niezależnie od tego jak to wygląda w Waszym przypadku, każdy konflikt powinien się kończyć w ten sam sposób – kompromisem.

Kompromis to droga w dwie strony

Kompromis często mylony jest z optymalnym rozwiązaniem konfliktu, a to przecież nie to samo co synergia.
W przypadku kompromisu nie otrzymujemy idealnego rozwiązania konfliktu, bo każda ze stron musi zrezygnować z części swoich założeń/interesów i przyjąć wspólne stanowisko, możliwe do zaakceptowania przez każdą ze stron.

Czyli dokładnie tak, jak jest w normalnym życiu. Przecież nie zawsze jest tak, że możemy podejść do kłótni tak tolerancyjnie, żeby przystać na wszystkie żądania drugiej osoby.
Idea kompromisu bazuje na tym, że skoro nie jesteśmy w tym samy punkcie drogi, to chociaż zróbmy krok w swoją stronę. Zamiast barykadować się po drugiej stronie szosy, to chociaż wyjdźmy sobie na przeciw. Bo jeśli jesteś skłonny jakąś część ze swoich interesów zostawić i wykonać krok w stronę drugiego człowieka, to znaczy, że zależy ci na rozwiązaniu problemu. Albo zależy ci nie tylko na swoim szczęściu, ale też na szczęściu drugiej osoby.
Nie chcesz się minąć, nie chcesz iść w przeciwnym od siebie kierunku. Chcesz się spotkać w połowie drogi.

I takie wyjście wydaje mi się najbardziej sprawiedliwe, bo przecież każdy musi z czegoś zrezygnować dla wspólnego dobra.

Pantofle i inne takie

Kiedyś mój facet usłyszał od kumpla, że jest pantoflem, bo nie chciał zrobić czegoś, co doskonale wiedział, że sprawiłoby mi przykrość. Najzabawniejsze było to, że tej „dobrej rady” udzielał mu facet, który nigdy nie był w związku o dłuższym stażu niż 3 miesiące.
A prawda jest taka, że oboje jesteśmy swoimi pantoflami. Serio. I wcale nam to nie przeszkadza, bo przynajmniej tworzymy parę tych samych butów.

Związek to w zasadzie jest ciągły taniec. A jak opisalibyście taniec słowami? Że to taka płynna zmiana jednego ruchu w drugi w rytm muzyki, prawda? No więc związek to taki taniec potrzeb swoich i potrzeb partnera. To ciągłe lawirowanie między sobą i drugą osobą.
Raz ty jesteś na górze, raz ja. Raz ty mi pomagasz, raz ja tobie. Raz ja odpuszczę, a raz ty.
Ciągła zmiana, ciągłe przechodzenie z jednego w drugie.

Tango

Ale osiągniesz wielkie nic, jeśli tylko ty będziesz się starać. Bez sensu próbować kompromisu, gdy tylko ty jesteś stroną, która ustępuje. A druga z kolei szarżą próbuje zawładnąć terytorium, które odstąpiłeś jako neutralne. Kompromis to zawsze robota dla dwóch.
I to w tym wszystkim jest chyba najtrudniejsze – znaleźć kogoś, kto nie chce spełniać tylko swoich celów, ale starać się tworzyć wspólne. Kogoś kto ma na uwadze w tym wszystkim również twoje szczęście.

Jeśli myślisz, że tworzenie udanego związku czy w ogóle jakiejkolwiek relacji jest łatwe, to od razu proszę, żebyś narysował sobie kółeczko na podłodze wokół swoich nóg i zatytułował je „błąd”. A potem wyjdź z tego błędu.
To wymaga cholernie dużo pracy, żeby utrzymać  c o k o l w i e k  w dobrej kondycji. (Tak samo jest przecież z naszym ciałem – by pozostało w dobrej formie trzeba regularnych ćwiczeń.) Więc niby dlaczego związek miałby funkcjonować inaczej? Dlaczego związek miałby się utrzymywać w świetnej formie przy zerowym nakładzie pracy?
Każdy przecież zna powiedzenie, że każda relacja jest jak ogród, który trzeba nieustannie pielęgnować. A ile z nas regularnie zapomina podlać zwykłe kwiatki na parapecie?

Rabata czy kwietnik?

Na początku związku warto się zastanowić czy będzie on taką rabatą czy kwietnikiem. Niby tu kwiaty i tam kwiaty, a jednak różnica jest zasadnicza. Kwietnik zakłada się z roślin sezonowych (najczęściej jednorocznych), a rabatę z roślin wieloletnich.
Związek też możesz zakładać z myślą, że to kwietnik, który ma ładnie wyglądać przez jeden sezon, a później na wiosnę wszystko przeorasz i wymyślisz w tym miejscu coś nowego. Nie musisz przy tym martwić się chwastami ani tym, że kwiatki oblepia mszyca.
Ale możesz też związek zakładać z myślą, że to będzie rabata, która ma cieszyć przez wiele sezonów. Do rabaty rośliny wybieramy rozważniej – przecież mają nam się podobać przez całe lata. A kiedy już uda nam się wyhodować piękną lawendę i jakaś paskuda zaczyna nam ją zżerać, to nie wyrywamy całej kępy i nie sadzimy w tym miejscu nowej, tylko próbujemy ją uratować, prawda?

Dużo się słyszy o tym, że żyjemy w czasach jednorazówek. Jednorazowe aparaty fotograficzne, jednorazowe talerze i sztućce oraz coraz częściej jednorazowe związki. Coś nie działa – to wyrzucam. Coś się nudzi – to zmieniam. Coś zaczyna pracować nie do końca jak kiedyś – to wymieniam na nowszy model. Nawet pewne produkty są tworzone z określonym terminem, po którym zaczynają się psuć.
I może tak samo jest ze związkami? Nie stworzysz czegoś trwałego, gdy z góry zakładasz, że jest to czymś tymczasowym.

 


Photo by Joshua Ness on Unsplash

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać