Bierz życie na klatę

Jak amputować człowieka?

Podobno jeśli rozpoznajesz u siebie oznaki depresji, to najpierw powinieneś dokładnie przyjrzeć się ludziom, którzy cię otaczają. Czyli jest spora szansa, że w swoim najbliższym otoczeniu masz butwiejącą kończynę, którą należy natychmiast odciąć i zostawić na pastwę kojotów. 

Z terminem amputacji człowieka pierwszy raz spotkałam się u Malviny Pe. Tak bardzo spodobało mi się to określenie, że już nawet nie wyobrażam sobie nazywać to inaczej.
Bo amputacja drugiego człowieka jest równie bolesna, krwawa i brutalna, co amputacja kończyny. Po wszystkim wciąż odczuwamy bóle urojone i zwyczajnie tęsknimy za czymś, co przecież było z nami odkąd pamiętamy.
Na pocieszenie powiem Wam, że z czasem jest łatwiej i dochodzi się do wprawy w tym wszystkim. Jeśli dla Was to wciąż jest nowość, to zapraszam Was na mój Osobisty przewodnik amputacji toksycznego człowieka.

Typy toksyn

Na samym początku musimy sobie uświadomić, że w najbliższym otoczeniu jest ktoś, kto zatruwa nam życie. Bardzo często ludzie w ogóle nie dostrzegają cech toksycznego człowieka w najbliższych osobach. A jak wreszcie je dostrzegą, to nie mają jaj, żeby tego kogoś od siebie odciąć. Każdy może co innego uznać za toksyczność, ale zawsze będzie podobny efekt działania takiej osoby na nas – zamiast rosnąć i się rozwijać, będziemy się kurczyć i zamykać w sobie. Zamiast czuć przypływ energii, będziemy się czuć jak po lewatywie mózgu. Zamiast czuć, że dobrze spędziliśmy czas, będziemy mieć nieodparte wrażenie zmarnowanych godzin.
Wszystko sprowadza się do tego, że takie znajomości podcinają nam skrzydła i bezsensownie tracimy czas/ energię/ pieniądze/ życie/ uczucia na ludzi, którzy nie wnoszą w nasze życie absolutnie NIC (poza chaosem i destrukcją).
Zatem najpierw trzeba precyzyjnie określić źródło wydzielanych toksyn, a później trzeba je skrupulatnie wyeliminować ze swojego życia.

Rodzaje amputacji człowieka

Mimo, że z czasem jest łatwiej, to nadal odejmowanie części siebie jest cholernie bolesne. Szczególnie jeśli zauważymy toksyczny rozkład kogoś nam bliskiego. Mogę pisać o sposobach odcinania się od takich osób, ale prawda jest taka, że każda amputacja jest inna. Niektóre potrafią się babrać latami, wyglądają jak rany szarpane przez niedźwiedzia Grizzly i wciąż przypominają o sobie bólem urojonej kończyny, a inne z kolei są zakończone równym cięciem, które pozostawia gładką i równą skórę. Niektóre są przeprowadzane na polu bitwy, gdzie szybka amputacja ratuje nam życie, a inne w sterylnych warunkach szpitala, gdzie zabieg jest skrupulatnie planowany.
Chyba nie muszę mówić, który rodzaj jest najlepszy, nie?

Amputacja przez śmierć naturalną

Czyli pozwalasz, żeby znajomość zanikła i zginęła śmiercią naturalną. Nie podtrzymujesz jej przy życiu nieustanną, męczącą resuscytacją. Po prostu odpuszczasz, spoglądasz na ekran monitora wskazującego czynności życiowe i czekasz aż kreska z zygzakiem zmieni się w ciągłą linię.
Niektóre znajomości samoistnie giną w ten sposób i zostają po nich jedynie mętne wspomnienia w postaci zmiętych saszetek z cukrem do kawy w kieszeni kurtki.
Ale w tym wypadku my chcemy trochę pomóc i przyspieszyć ten zgon. Czyli przede wszystkim zaczynamy powoli dryfować w zupełnie innym kierunku i stopniowo separujemy się emocjonalnie od tej osoby. Nie szukamy kontaktu i przede wszystkim go nie podtrzymujemy. Nim się obejrzysz kończyna sama odpadnie.
To jest chyba najłatwiejszy sposób amputacji, ale niestety dość zdradziecki. Wszystko przez to, że czas zamykania drzwi jest wydłużony i dopóki nie zatrzaśniemy ich kompletnie, to taki toksyk może jeszcze próbować różnych numerów. A to może przyprawiać nas o różnego rodzaju zakażenia i inne gangreny.

Amputacja przez spalenie mostu

Najbardziej brutalna i krwawa metoda, ale czasami jest to jedyny sposób na szybkie i trwałe pozbycie się toksyn z otoczenia. Czyli kasujesz numer z telefonu, wywalasz ze znajomych we wszystkich portalach społecznościowych i idziesz na drugą stronę supermarketu, kiedy widzisz tę osobę w alejce z mrożonkami. A kiedy po paru latach ta osoba do Was podchodzi na weselu i zaprasza Was, żebyście wpadli na kawę, to zapisujecie numer tylko po to, żeby wiedzieć kiedy nie odbierać.
To jest taki rodzaj amputacji, który kończy się spojrzeniem w stylu „płoń dziwko”.
Cóż, tutaj z pewnością mamy do czynienia z ekstremalnie krótkim czasem zamykania drzwi, ale trzeba uważać, żeby przypadkiem nie urwać trzaśnięciem całej futryny.

Amputacja emocjonalna

To jest taka pół-amputacja. Łatwo kogoś amputować, gdy nic Was nie łączy. Nie macie dzieci, wspólnego kredytu, telewizora LCD, dywanika w łazience i zaplanowanych wspólnych wakacji pół roku do przodu. Czasami z różnych powodów nie możemy się od kogoś odciąć kompletnie i absolutnie. Mogą nas łączyć więzy rodzinne, wspólne dzieci albo biznes, a to oznacza, że nie można tak zupełnie spalić mostu i spojrzeniem powiedzieć tej osobie „płoń dziwko”.
Wtedy najlepszym sposobem jest odcięcie się emocjonalne od danej osoby i nie angażowanie się w żadne jej problemy. Możemy wysłuchać, możemy porozmawiać, ale i tak między nami jest ściana z plexi.
To jest rodzaj amputacji, który chyba jest najbardziej przydatny. Szczególnie dla osób, które bardzo chętnie pomagają innym w ich problemach i przez to są jeszcze chętniej przez te osoby wykorzystywane.

***

Zawsze można spalić most. Zatrzasnąć drzwi. Rzucić talerzem o ścianę. Wysmarować komuś fakenem twarz. Popatrzeć komuś w oczy, wzruszyć ramionami i powiedzieć: nie potrzebuję tego.
Wyjechać i nigdy nie oglądać się za siebie. Ale kiedy już tak zrobicie, bądźcie przynajmniej pewni, że nie będziecie chcieli wrócić. Kończyny przeważnie nie odrastają.
Zdecydowanie trudniej idzie się z jedną nogą przez życie, ale czasem mimo wszystko lepiej iść z jedną nogą, niż wciąż ciągnąć za sobą śmierdzące truchło.


Photo

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać