dzisiejszy feminizm
Bierz życie na klatę

Dzisiejszy feminizm to brak milczącego przyzwolenia na krzywdę kobiet

Mówi się o falach feminizmu – czyli każde wzmożenie ruchów feministycznych miało różne cele i walczyło o różne przekonania. Myślę, że dzisiejszy feminizm to zupełnie nowa fala, której zresztą doświadczyliśmy podczas Czarnych Marszy w całej Polsce.  Kobiety nareszcie przestały dawać milczące przyzwolenie na wyrządzanie im krzywdy. 

Pamiętam jak tamtego dnia wracałam z moją najlepszą przyjaciółką ze szkoły. To była jeszcze podstawówka. Musiało być wtedy dość zimno, bo obie miałyśmy na sobie zimowe kurtki. Była wtedy taka moda, że im dziewczyna miała dłuższą puchową kurtkę, tym więcej dostawała punktów do ogólnego szkolnego fejmu. Moja przyjaciółka miała kurtkę aż po same kostki, a ja jedynie lekko za biodra. Czasami wracając ze szkoły lubiłyśmy pójść sobie „górą”, czyli po schodkach, koło kościoła i kawałek dalej znowu po schodkach w dół w stronę Rynku. Przez to, że kościół był wybudowany na lekkiej górce, to chodnik i ulica prowadzące wprost do centralnego punktu miasta były nieco poniżej poziomu kościoła.

Szłyśmy, żartowałyśmy sobie i śmiałyśmy się jak to młode siksy – totalna beztroska. Nagle poczułam na ramieniu czyjąś rękę, która mocno przyciągnęła mnie do siebie. Jeszcze nawet dokładnie pamiętam, że przez ułamek sekundy naiwnie pomyślałam, że może to moja mama (no bo przecież kto inny mógłby sobie pozwolić na taką poufałość?). Ale później poczułam jak ten ktoś brutalnie wpycha mi rękę między nogi, a męski głos szepcze mi do ucha coś obrzydliwego.

Wszystko co było później jest już dla mnie jedynie zlepkiem rozmazanych wspomnień i wrażeń. Pamiętam mój krzyk, jak rzuciłam się do schodów i jeszcze w biegu obejrzałam się za siebie, ale niepotrzebnie, bo emocje zupełnie zamazały mi twarz tego faceta.
Biegłam tak szybko, że aż piekło mnie w płucach. Zresztą obie biegłyśmy. Już nie pamiętam czy płakałam, ale pamiętam mój szok, że właśnie przytrafiło mi się coś tak strasznego (coś o czym do tej pory czytałam tylko w gazetach i słyszałam w wiadomościach), a ludzie jakby nigdy nic sobie szli w swoją stronę. Jeszcze w uszach dźwięczał mi nasz krzyk, jeszcze szumiała w głowie krew popędzana adrenaliną, a ludzie zdawali się w ogóle tego nie zauważać.
To było surrealne i przerażające.

Rysa

Przez długie lata nie potrafiłam się zmusić, żeby znowu przejść „górą”, koło kościoła. W ogóle unikałam tamtej okolicy, a każdy podejrzany typ, który stał w mijanej przeze mnie bramie, to przecież mógł być TAMTEN facet.
Później myślałam, że może gdybym miała dłuższą kurtkę, to pewnie by na mnie nie trafiło.
Ale trafiło.
Długo roztrząsałam w myślach, co by było gdyby…
Gdybym była sama?
Gdyby mnie gdzieś zaciągnął, przygwoździł i zwyczajnie zgwałcił? Czy gdybym wtedy krzyczała, to w ogóle ktokolwiek by zareagował?
Chociaż wiem, że są dziewczyny, które doświadczyły gorszych rzeczy, to wciąż i tak była to dla mnie trauma. Miałam 10 lat i wtedy sądziłam, że otarłam się o gwałt. Nie chciałam nawet sobie wyobrażać co musi czuć dziewczyna, która przeżyła coś znacznie gorszego ode mnie.

Po jakimś czasie przeszłam w etap złości i wypominałam sobie, że nie miałam odwagi obrócić się i kopnąć go w jaja z całej siły. Byłam wściekła na tą swoją bezbronność wobec jakiegoś zwyrodniałego typa!

I chociaż minęło już wiele lat, to do tej pory nie jestem w stanie znieść, gdy ktoś chce coś mi powiedzieć na ucho. Szczególnie jeśli jest to mężczyzna. Nawet Mój.

Mówić czy nie mówić

Ale wiecie co jest w tym najsmutniejsze? Przecież to MNIE spotkało coś przykrego, a mimo wszystko kiedy teraz o tym mówię głośno, to jednak jakimś cudem JA czuję wstyd. Chociaż wiem, że to idiotyczne, bo przecież powinien się wstydzić każdy facet, który robi krzywdę kobietom, a jednak to właśnie ja się czuję zażenowana tym co mnie spotkało. Więc wcale mnie nie dziwi mnie, że tysiące kobiet wstydzi się, nie ma odwagi lub czuje wręcz bezcelowość mówienia o wyrządzonej im krzywdzie.

Zdecydowałam się na napisanie tego tekstu po przeczytaniu tego, co napisała Amanda z bloga Hakierka. Nagle wróciły do mnie tamte wrażenia i dotarło do mnie, że pewnie na co dzień tysiące kobiet doznają ogólnie pojętej krzywdy ze strony mężczyzn (gwałty małżeńskie, przemoc domowa, maltretowanie psychiczne) i boją się mówić o tym głośno. A powinny. Bo wtedy okazałoby się na jaką rzeczywistą skalę sięga ten problem. Że to nie są pojedyncze przypadki, które pojawiają się w gazetach czy wiadomościach. Musimy mówić głośno, gdy dzieje nam się krzywda – tak właśnie pomyślałam po przeczytaniu tekstu Amandy. A jednak czuję wewnętrzną blokadę przed publikacją własnego tekstu. Bo to tak jakbym odzierała się z czegoś intymnego, chociaż przecież nie jest to bardziej intymne, niż gdyby ktoś podszedł do mnie i zdzielił mnie z liścia w twarz. A jednak gdybym została pobita, to nie czułabym tego wstydu… do samej siebie.

Nienawidzę hipokryzji, dlatego dzisiaj mówię głośno o tym, że spotkała mnie krzywda. Bo nawet jeśli chociaż jedna dziewczyna będzie dzięki temu miała dość odwagi, żeby nie godzić się na jakikolwiek rodzaj przemocy, to wezmę to za sukces.

Pewna kobieta bardzo obrazowo wyjaśniła facetom na czym polega gwałt

Nikt mi nie powie, że w jakikolwiek sposób „zachęcałam” (aż mnie wykręca z obrzydzenia jak to piszę) do tego, żeby mnie tamten facet ordynarnie zmacał. Zatem tym bardziej nie rozumiem jak można mówić, że jakaś dorosła kobieta mogła się „prosić” o gwałt (bo co, bo jest dorosła to co innego?). Przecież takie coś nie istnieje. Gwałt jest zawsze, kiedy jedna ze stron nie chce zbliżenia. Nieważne czy ma 10, 30 czy 60 lat. Nieważne czy jest Twoją dziewczyną, siostrą czy żoną. Nieważne czy ma spódniczkę mini i dekolt po pępek, czy może spódnicę po kostki i golf po same uszy. Jeśli ją zmuszasz do czegoś, to jest to gwałt. Tak samo jak molestowaniem są już obelżywe teksty, sprośne komentarze czy niesmaczne żarciki, którymi tak chętnie lubią nas, młode dziewczyny obdarzać podstarzali faceci. I to nie jest okej. To nie jest zabawne czy nieszkodliwe. To jest jak najbardziej szkodliwe. Tak samo jak patrzenie w sposób, który mówi „właśnie wyobrażam sobie jak robisz mi gałę”.

Milczące przyzwolenie

Ostatniego właśnie niedawno doświadczyłam w pracy. Facet ma żonę i dziecko, ale widocznie wydaje mu się, że jest zupełnie w porządku mówienie, że chętnie wziąłby mnie na kolana [sic!]. Nigdy go niczym nie zachęcałam, nie pozwalałam sobie z nim na żadne żarty, a nawet wręcz unikałam wdawania się z nim w rozmowy. Każdy kto mnie zna, doskonale wie, że nigdy nie miałam w zwyczaju ubierać się jakkolwiek wyzywająco (tym bardziej do pracy!). Ale powiem Wam, że teraz mam jakąś chorą obawę nawet przed włożeniem durnej spódnicy do pracy. Bo jak kiedyś go mijałam na korytarzu, to rzucił mi takie taksujące spojrzenie, od którego aż zrobiło mi się niedobrze.

Denerwuje mnie, że mu się wydaje, że to jest w porządku traktować w ten sposób kobiety. Ale jeszcze bardziej mnie wkurza, że daję mu milczące przyzwolenie. Bo przecież nie powiedziałam mu wprost, że jest obrzydliwy. Że sobie nie życzę tego rodzaju tekstów. Nie zapytałam co powiedziałaby jego żona, gdyby wiedziała jak on traktuje inne kobiety.

Tylko zacisnęłam zęby i ignorowałam go całą siłą woli.

Nie wiem, może to jest domeną kobiet, że często potrafimy ignorować rzeczy, bo od razu zakładamy, że tak będzie prościej, łatwiej i spokojniej? Że lepiej zacisnąć zęby i nic nie mówić. Albo w bardziej drastycznych przypadkach – rozluźnić się i poczekać aż skończy.

Dlaczego tak często pozwalamy sobie na brak walki o naszą własną godność? Dlaczego tak często odpuszczamy i dajemy to milczące przyzwolenie? Odcinamy się i staramy się być ponad, podczas gdy właśnie powinnyśmy kopać, krzyczeć i walczyć ile sił. O siebie. O swoje prawa. O swoją godność, do jasnej cholery!

#DziewuchyDziewuchom – czyli dzisiejszy feminizm

Kiedyś feminizm wydawał mi się jakimś brzydkim słowem, które wręcz trąciło archaizmem. Ale właśnie teraz feminizmu potrzebujemy jeszcze bardziej. Według mnie w dzisiejszych czasach feminizm oznacza właśnie brak tego milczącego przyzwolenia. My, dziewczyny musimy nauczyć się mówić głośno NIE. Musimy wyjść spod tego przekonania, że mężczyźni zawsze przemawiają do nas z pozycji siły. Wciąż zbyt wielu uważa, że kobiety można traktować przedmiotowo. (Zresztą warto się zastanowić dlaczego w ogóle tak uważają? Przecież same ich tego uczymy jako matki, a później pozwalamy jako koleżanki, kochanki, siostry i żony.)

Najbardziej brzydzi mnie jak to dziewczyny zarzucają innym dziewczynom, że same się prosiły o gwałt. Zamiast okazać wsparcie i współczucie, to tryskamy zawiścią i odrazą, ale wcale nie do oprawcy tylko do ofiary.
Że miały za krótką spódniczkę.
Że za duży dekolt. Że za dużo wypiły.
Że zbyt seksownie tańczyły.

To jest po prostu absurdalne, bo zawsze gwałci gwałciciel. Gwałt jest jak kradzież, a kradzież zawsze jest zła. Nieważne czy nie zamknąłeś mieszkania i złodziej wykorzystał okazję – wciąż to jego czyn jest zły. Tak samo jeśli chcesz pożyczyć 5 złotych, a dziewczyna jest na tyle pijana, że nie jest w stanie ci powiedzieć „tak” lub „nie”, to wcale nie oznacza, że możesz sobie wziąć te pieniądze tylko dlatego, że nie powiedziała „nie”.

Ten tekst jest również dla mężczyzn

Nie myślcie, że Was to nie dotyczy. Bo pewnego dnia Wy też będziecie kształcić swoje dziecko – syna lub córkę. Macie możliwość wykształcić w chłopcu szacunek do kobiet, a w córce ducha walki i brak milczącego przyzwolenia na wyrządzanie jej krzywdy. Bo chcielibyście, żeby Wasza córka w obliczu gwałtu po prostu się poddała? Czy może wolelibyście, żeby o siebie walczyła? Nie zamykajcie oczu i nie mówcie, że jej to na pewno nie spotka, błagam. Tak samo jak nie mówcie, że Wasz syn na pewno nigdy nie dopuści się takiego czynu. Nie dopuści się, jeśli nauczycie go bezwzględnego szacunku do kobiet.
Pamiętajcie, że to rodzice dają dzieciom za młodu narzędzia, którymi one wiele lat później się posługują.

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać