Wieczór Otwartego Bloga

Choroba afektywna dwubiegunowa – czyli o życiu na dwóch biegunach

Wyobraź sobie, że jesteś najszczęśliwszą osobą na świecie. Twój mózg pracuje na najwyższych obrotach. Praktycznie nie potrzebujesz snu. Masz niekończącą się motywację. Jesteś bardzo pewny siebie, nieustraszony wręcz. Kipisz kreatywnością. Nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych. Brzmi nie najgorzej, prawda?

To teraz wyobraź sobie, że następnego dnia budzisz się i walczysz przez 3 godziny, żeby wstać z łóżka. Świat traci barwy, a życie sens. Izolujesz się. Nie masz na nic siły. Chcesz zrobić cokolwiek, ale nie jesteś w stanie. Najprostsze czynności stają się niekończącą udręką. Następuje całkowite oderwanie od rzeczywistości. Czujesz jakbyś tonął we własnych czarnych myślach jak w bezdennym oceanie.
Cóż, już nie jest tak kolorowo.

Właśnie tak wygląda choroba afektywna dwubiegunowa (CHAD)

Jestem Alan, mam 20 lat i mam zaburzenie afektywne dwubiegunowe. Walczę z tą chorobą od ponad 5 lat. Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo myślę, że czas najwyższy, żeby zacząć mówić o tym głośno. Chciałbym przekazać z czym się wiąże życie z chorobą psychiczną, jak duży wpływ ma na to społeczeństwo i dlaczego ludzie o tym nie mówią i wręcz się tego boją.

Dwa przykłady podane na początku, są opisami dwóch epizodów w dwubiegunówce. Pierwszy jest to stan maniakalny, a drugi to stan depresyjny. Wiele osób, jeżeli już wie o CHAD, to albo „coś tam słyszało”, albo mają błędne pojęcie o tej chorobie, coś na zasadzie: „No tak, dwubiegunówka to takie wahania nastrojów, nie?”.
*facepalm*
Tak więc zacznijmy od początku.

Czym jest CHAD i skąd to się bierze?

Jest to choroba psychiczna nazywana również chorobą maniakalno-depresyjną. Są to przeplatające się epizody mani lub hipomanii, depresji i stanów remisji (brak jakichkolwiek objawów). Jest to choroba, na wystąpienie której wpływ ma kilka czynników. Jednym z nich są uwarunkowania genetyczne, czyli chorobę można dostać w spadku. Kolejnym czynnikiem  są uwarunkowania środowiskowe – wiele osób z tym zaburzeniem miało ciężkie dzieciństwo, przeszło przez traumatyczne wydarzenia w swoim życiu, które aktywowały chorobę. Nie stwierdzono natomiast związku między jakąkolwiek cechą osobowości a występowaniem choroby.

Czym jest tak właściwie epizod maniakalny oraz hipomaniakalny?

W skrócie mania jest to stan w którym występuje duże podwyższenie nastroju (euforia). Uczucie szczęścia może się jednak przerodzić w drażliwość oraz frustrację, a w skrajnych przypadkach – w agresję.  Pojawia się gonitwa myśli i słowotok. Człowiek ma wrażenie, że wszystko mu się uda. Jest Zwycięzcą!

Typowe jest wtedy zaczynanie nowych projektów, podejmowanie nowych hobby i realizowanie wszelkich pomysłów, nawet (a może przede wszystkim) tych zupełnie nierealistycznych.  Zwiększa się  motywacja, pewność siebie, kreatywność, towarzyskość i łatwość w nawiązywaniu kontaktów.

Są jednak również poważne konsekwencje takiego stanu. Jednym z gorszych objawów jest podejmowanie nieprzemyślanych decyzji, jak również niekontrolowane wydawanie i pożyczanie pieniędzy. Na przykład, podczas jednego z moich epizodów poczułem, że mam niewystarczająco pojemników hermetycznych. Tak więc zakupiłem się w kilkanaście(dziesiąt) pudełeczek i oczywiście wielkie pudełko, które pomieści te wszystkie małe pojemniczki.
Także tak.

Osoba w stanie maniakalnym może nie zauważać, że coś jest nie halo i wręcz oskarżać innych, że chcą przerwać jej szczęście. Często pojawia się też zmniejszone zapotrzebowanie snu lub całkowity jego brak. Wtedy typowe jest spanie po 2-4 godziny. Do tego często występuje zwiększony popęd seksualny. W nieleczonym epizodzie może wystąpić psychoza lub halucynacje.
Także jak to wszystko dodać do siebie, to wychodzi całkiem wybuchowa mieszanka.

I nie, słowa „ogarnij się” w niczym nie pomogą. Jak tylko usłyszę słowa „to wszystko jest w twojej głowie, kontroluj to” zapala mi się czerwona kontrolka. Doskonale wiem, że to wszystko jest w mojej głowie. Ale to wcale nie sprawia, że jestem w stanie to kontrolować. Jest to poza jakąkolwiek kontrolą. Człowiek nie jest wtedy do końca sobą, choroba bierze górę.

Hipomania jest to stan manii, ale z mniejszą ilością objawów, słabszym nasileniem i krótszym trwaniem. Człowiek w takim stanie ma dużo większą kontrolę nad swoim zachowaniem. Stan ten często uważa się wręcz za korzystny, bo charakteryzuje się zwiększeniem motywacji. Człowiek wtedy jest w stanie ogarnąć wszystkie obowiązki szybko i sprawnie. Taki stan nie ma zazwyczaj poważnych konsekwencji.

Czym jest depresja?

Niby każdy wie czym jest depresja. Wielu nawet uważa, że depresję miało lub ma. Czy jednak rzeczywiście tak jest? Depresja to między innymi:

  • poczucie stopniowej utraty energii życiowej,
  • zmęczenie,
  • trudność w rozpoczynaniu i podejmowaniu nawet prostych decyzji, codziennych działań (takich jak wstanie z łóżka, umycie zębów itd.),
  • znaczne spowolnienie tempa myślenia i wypowiedzi,
  • zaburzenia koncentracji i uwagi,
  • zaburzenia pamięci.

Jak widać nie każde załamanie i „dołek” można nazwać depresją. Depresja to jest rzeczywista choroba, na którą ludzie nieraz leczą się latami. Jest to poważny problem. Często uniemożliwia ludziom prowadzenie normalnego życia, a jednak mimo wszystko bardzo wielu ludzi to bagatelizuje. To że nie jest to widoczne jak złamanie otwarte, wcale nie znaczy, że nie jest to równie realne.

Człowiek w depresji ma wrażenie, jakby przygniatało go kilka ton mułu i jak ja to nazywam – dopada go ból egzystencjonalny. Po głowie krążą najczarniejsze myśli, a energia jest na poziomie podłogi. I co jest najgorsze – bardzo często nie ma żadnego konkretnego powodu dla takiego stanu. To oczywiście wcale nie sprawia, że smutek jest choć trochę mniej realny. Chociaż nazywanie tego smutkiem nie jest do końca celne. To jest raczej całkowite pozbawienie uczuć. To jak patrzenie na tęczę w skali szarości. To jak zapadanie się coraz głębiej i głębiej w bezdenną studnię, gdy światełko u góry staje się coraz mniejsze. To jest całkowity brak chęci do istnienia. A mimo tego, kontynuujemy naszą codzienną rutynę zwaną życiem, udajemy że wszystko jest w porządku, pomimo całkowitego oderwania od rzeczywistości.

W najgorszych przypadkach depresji potrafiłem spać po 16 godzin. Wyjście do sklepu, żeby zrobić zakupy, było porównywalne do wyprawy na Marsa. A zapytany co się takiego stało, nie potrafiłem nawet odpowiedzieć. Ponieważ nic się nie stało. Dwubiegunówka się stała.

Epizod mieszany

Jest wtedy, gdy występują cechy zarówno depresji jak i manii. Osoby takie często są przygnębione, tracą sens życia i są zdolne do podejmowania nieprzemyślanych i pochopnych decyzji. Dodając jedno do drugiego wiemy czym to się kończy…

Samobójstwo

Osoby z chorobą dwubiegunową są niezwykle narażone na targnięcie się na swoje życie. Według badań przeprowadzonych przez The National Mental Health Association 30-70% samobójców cierpiało na depresję. 75% samobójców to mężczyźni, chociaż dwukrotnie więcej kobiet próbuje popełnić samobójstwo. Przyczyna jest banalna – kobiety wybierają „czystsze” i mniej bolesne sposoby, na przykład przedawkowanie tabletek. Więc dla nich jest większa szansa odratowania. Z kolei mężczyźni wybierają bardziej bezpośrednie i szybsze rozwiązania. Wielu ludzi myśli o samobójstwie, jednak niewielu ma odwagę. W swoim życiu spotkałem, wielu niedoszłych samobójców.
8/10 żałowało tej decyzji.

Co o tym myśli społeczeństwo?

Zazwyczaj nie myśli w ogóle.
Ludziom łatwiej jest wyprzeć fakt istnienia takich chorób ze świadomości, niż starać się je zrozumieć. A brak zrozumienia skutkuje strachem. Czemu w takim razie nie próbują zrozumieć? Bo tak jest wygodniej. Niewiedza jest łatwiejsza. Wyparcie jest łatwiejsze. Jeśli wystarczająco długo będę sobie powtarzać, że Boogieman nie istnieje, to w końcu przestanę słyszeć chrobotanie w szafie.

Co gorsza bardzo wielu ludzi ma schorzenia, choroby i zaburzenia natury psychicznej lub psychologicznej, jednak wielu nie jest poddawana odpowiedniemu leczeniu. Ludzie nie chcą się przyznać, że coś z nimi może być nie tak. Przeraża ich fakt, że ktoś może na nich zacząć patrzeć dziwnie i traktować ich inaczej.

I rzeczywiście nie bierze się to z powietrza, bo wielu patrzy na takie osoby inaczej, odsuwa się od nich albo wręcz je atakuje. Ale chyba czas skończyć z piętnowaniem osób z chorobami psychicznymi, co? Czasy się zmieniły, ludzie się zmienili, to i może uda nam się też zmienić w końcu podejście do tych rzeczy.

Życie na dwóch biegunach

Teraz jak już wyjaśniłem czym to zaburzenie jest i jak jest postrzegane przez społeczeństwo, może przybliżę wam jak to jest żyć z taką przypadłością. Odpowiedź jest prosta: chujowo. Zresztą jak życie z jakąkolwiek chorobą. Ma to swoje wady i ograniczenia. Jednak w momencie, w którym człowiek się pogodzi, że jest chory i pozostanie chory przez resztę swojego życia – jest już z górki.

Bardzo ważną rolę odgrywa w leczeniu wsparcie bliskich. Na pewno kluczowe są wizyty u specjalisty i przyjmowanie odpowiednio dobranych leków. Dobre leczenie potrafi złagodzić skutki epizodów i wydłużyć czas remisji. Nie jest jednak możliwe całkowite ich wyeliminowanie. Niestety.

Jedyne co pozostaje w takiej sytuacji to nauczyć się tym żyć. Ale na pocieszenie powiem, że z czasem robi się łatwiej.

Miałem już kilka sytuacji naprawdę kryzysowych. Ale nie poddawałem się, przekuwałem je w swoją siłę. I teraz wiem, że jedynie mnie zahartowały, jak ognie Mordoru orkową stal.

W radzeniu sobie z chorobą pomogła mi samoedukacja. W pewnym momencie postanowiłem się nauczyć wszystkiego, co tylko jestem w stanie o CHAD. Jak już człowiek wie z czym walczy, nie jest to takie ciężkie i przerażające. Dzięki temu jest łatwiej z tym żyć i to kontrolować. Poza tym zrozumienie jest kluczem do akceptacji. Akceptując swoja chorobę, człowiek zaczyna patrzeć na siebie i świat inaczej.
Jak w końcu przestajesz sobie wmawiać, że Boogiemana nie ma w szafie i akceptujesz fakt, że to cholerstwo tam jednak siedzi, to możesz usiąść do komputera i niczym bracia Winchesterowie zacząć szukać sposobu na pozbycie się tego potwora.

Dzięki mojej chorobie nauczyłem się nie osądzać  innych, bo nie znam ich historii, nie wiem przez co przeszli i z czym się mierzą. Osobiście wielokrotnie musiałem przejść przez piekło, żeby utrzymać choć strzępy normalności w życiu. Bo życie z dwubiegunówką, to rzecz naprawdę wyczerpująca. Można to porównać do jazdy rollercosaterem, tylko że bez zapięcia, a ty wiesz, że jedyne co cię trzyma w siedzeniu to siła odśrodkowa.

Co do osób, które mierzą się z podobnymi problemami, nie wstydźcie się tego. Uwierzcie w to, że z czasem robi się łatwiej. Nie poddawajcie się. Macie w sobie siłę, o którą nigdy byście siebie nie podejrzewali. I pamiętajcie, że to co inni myślą o was, to nie jest wasz problem, a ich.

***

Po rozmowach i obserwacji ludzi w moim otoczeniu i nie tylko, doszedłem do wniosku, że ludzie bardzo niewiele wiedzą o chorobach psychicznych i z czym mierzą się ludzie, którzy na nie cierpią. A jeżeli czegoś nie rozumieją, to się tego boją. A jak się czegoś boją, to w reakcji obronnej przed tym – atakują lub odsuwają się. Jest to podstawową przyczyną, dla której większość osób ukrywa się ze swoimi problemami psychicznymi albo co gorsza – nawet nie szuka pomocy specjalistów. Jest to temat tabu. Dlaczego? Bo się wstydzą tego, że coś im dolega. Tylko dlaczego nie masz problemu, żeby iść do lekarza, kiedy boli cię noga, ale już masz problem, kiedy boli cię dusza/mózg/psychika/wstaw dowolnie?

Więc jeszcze raz, dlaczego mam się wstydzić mojej choroby? Czy osoba z nowotworem również ma się wstydzić swojej choroby?

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać