Poznałam ją kiedy miałam z jakieś 13 lat i to był zdecydowanie za młody wiek na czytanie jej dziennika. Ale niedawno znów się spotkałyśmy po wielu, wielu latach. I tak doszłam do wniosku, że jednak niektóre przyjaźnie nigdy się nie starzeją.
Moja mama i ja dostałyśmy zaproszenie do jej starych znajomych ze Zgorzelca. Mi przypadło spanie na zaadaptowanym poddaszu. Było tam pełno książek, płyt winylowych i starych (lekko przerażających) maskotek. Pamiętam jak któregoś popołudnia leżałam w łóżku i z nudów przeglądałam tytuły książek. Mój palec spoczął na Dzienniku Bridget Jones i coś mnie tknęło. Byłam ciekawa, bo film mi się podobał, więc doszłam do wniosku, że może książka też mi się spodoba.
Nie pamiętam już dokładnie, ale mam wrażenie, że to nie była wcale miłość od pierwszego wejrzenia. Z początku nie czułam się zachęcona i w sumie nic dziwnego, bo to nie jest książka dla 13-latek. Ale mimo wszystko nie przestałam jej czytać, dopóki jej nie skończyłam.
Bridget absolutnie mnie wtedy oczarowała. I przy okazji nauczyła mnie kilku ważnych rzeczy.
Dystans do siebie i do życia
Bridget zawsze przytrafiały się jakieś mniejsze lub większe osobiste kraksy. Czasem na własne życzenie, a czasem po prostu – przez życie. Każdy z nas zrobił i na pewno jeszcze zrobi coś głupiego i żenującego, ale ostatecznie trzeba umieć się z tego później śmiać. Jak to powiedziała kiedyś moja koleżanka, kiedy wspominałyśmy swoje towarzyskie porażki:
– Głupie, nie głupie. Śmieszne to było po prostu.
Czarny humor
Życie ma to do siebie, że kiedy układa się w jakiejś części jak w bajce, to tendencyjnie sypie się w zupełnie innym miejscu. Nauczyłam się, że kiedy się spieszę i rozwalają mi się absolutnie wszystkie śmieci po całych schodach na sam dół – tylko kwituję to słowami: no tak, oczywiście.
Nie przetrwałabym psychicznie bez czarnego humoru. Czasem mam wrażenie, że to może być w sumie jedyne poczucie humoru jakie mam.
„Lubię cię dokładnie taką, jaką jesteś”
Dokładnie tak powiedział Mark do Bridget, rozsadzając jej tym samym mózg i w ogóle wszystko. To jest jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie mężczyzna może powiedzieć kobiecie. Nie jest łatwo kochać kogoś dokładnie takim, jakim jest – ze wszystkimi wadami, błędami i niedociągnięciami. Ale to jest najlepszy rodzaj miłości.
Więc nigdy nie próbowałam zgrywać ideału i naginać rzeczywistość. Koło ideału to ja nawet nigdy przechodziłam. Nie jeden raz coś doszczętnie sknociłam/ nawaliłam/ spieprzyłam, nie jeden raz się ośmieszyłam i miałam ochotę osunąć się do podziemi i pozwolić, żeby Lucek podsmażył mnie w kotle z lawą. Ale jeśli ktoś ma mnie kochać, to razem z tym wszystkim *robi bliżej nieokreślony gest rękami w okolicach głowy*.
Nauczyła mnie pisać
Od lat prowadzę pamiętniki, właśnie mniej więcej od kiedy przeczytałam Dziennik Bridget Jones na tamtym poddaszu. To było tego samego roku, kiedy zmarł mój brat i pisanie na pewno uratowało w jakiś sposób moją psychikę i uchroniło mnie przed pogrążeniem się w kompletnym chaosie i destrukcji. To właśnie przez dziennik BJ pokochałam pisanie i po latach prowadzenia zapisków dla samej siebie – piszę tutaj, na moim blogu, już nie tylko dla siebie.
Kilka cytatów
Ostatnio skończyłam czytać Szalejąc za facetem i jak zwykle chciałam się podzielić kilkoma cytatami, które udało mi się wyłowić. Bo lubię.
Grr! No i na tym właśnie polega problem z nowoczesnym światem. W czasach, gdy pisało się listy na papierze, nawet nie byłabym w stanie znaleźć pióra, kartki, koperty, znaczka oraz adresu domowego Faceta w Skórzanej Marynarce, nie wspominając już o zostawieniu dzieci samych i wyjściu na dwór o 23.30 w poszukiwaniu skrzynki pocztowej. A SMS wymaga tylko kilku muśnięć palcami – jak eksplozja bomby atomowej lub pocisku rakietowego Exocet.
***
Świat wydaje się mrocznym i ponurym miejscem.
Zaraz, zaraz. Przecież wciąż mam na nosie okulary przeciwsłoneczne.
***
A tak w ogóle, co się dzieje z tym światem, w którym człowiek bardziej się boi, że ukradną mu czas niż torebkę?
***
– Okazało się, że najlepszym miernikiem trwałego zdrowia emocjonalnego jest sumaryczna jakość wszystkich związków międzyludzkich, w jakich funkcjonuje dana osoba, a nie, jak dotychczas sądzono, że decyduje o nim przede wszystkim związek z „osobą znaczącą”. Więc miarą naszego szczęścia nie jest mąż czy chłopak, tylko wszyscy ludzie, którzy nas otaczają. Tak mi przyszło do głowy, że muszę ci o tym opowiedzieć.
Bo każdy z nas ma w sobie coś z Bridget Jones
Wiele dziewczyn zawsze chciało być jak Carrie Bradshaw z Seksu w wielkim mieście, ale mi zawsze było jakoś bliżej do Bridget. Po pierwsze: totalnie nie znam się na modzie. Po drugie: moje chodzenie w szpilkach przypomina chodzenie psa po lodowisku. Po trzecie: nigdy nie miałam powodzenia wśród facetów. I cóż, będę szczera, czasem wyglądam dokładnie jak na obrazku niżej. (D o k ł a d n i e.)
Tylko, że kolejną rzeczą jaką można się od niej nauczyć to jest to, że wcale nie musisz być wiecznie ogarnięta i perfekcyjna. Bo nie ma nic złego w tym, że czasem czujesz się samotnie i źle. I cały dzień chodzisz w piżamie. I pijesz wino do smętnej piosenki w tle. I objadasz się czymś mało zdrowym i mocno kalorycznym. Czasem tak po prostu jest. Może Ci się wydawać, że jesteś w tym sama, ale powiedzmy sobie szczerze, wszystkie tam byłyśmy.
I nie wiem jak Tobie, ale mi to w jakiś dziwny sposób dodaje otuchy.