wysoka wrażliwość
Z pamiętnika introwertyka

Wysoka wrażliwość – co to jest i dlaczego nie warto się tego pozbywać

Podoba mi się taki termin jak „neuroróżnorodność”. Dla mnie oznacza to akceptację, że różnimy się od siebie, bo nasze układy nerwowe się różnią, bo nasze temperamenty się różnią. Czasem wynika to ściśle z fizjologii, a czasem po prostu inaczej ukształtowało nas dzieciństwo i środowisko. Świadomość neuroróżnorodności daje szerokie pole do akceptacji siebie oraz innych, żeby nam wszystkim ostatecznie żyło się lepiej.

Pierwsze prawo psychologii*

Jednym z największych odkryć i najlepiej ugruntowanych praw psychologii jest fakt, że każdy człowiek – niezależnie od tego czy jest osobą wysoko wrażliwą czy nie – najlepiej czuje się kiedy nie jest ani znudzony, ani za bardzo pobudzony. Ten stan można nazwać „stanem optymalnego pobudzenia”.

Kiedy czujemy się zbyt rozmemłani i znudzeni, to sięgamy po jakieś pobudzacze – podgłaśniamy radio, wstawiamy wodę na kawę albo zastanawiamy się do kogo by tu napisać i umówić się na jakieś pogaduchy. Czyli tak naprawdę szukamy czegoś, co dostarczyłoby naszemu mózgowi trochę rozrywki. Natomiast kiedy świat zewnętrzny lub wewnętrzny (np. ból, napięcie, głód, podniecenie) dostarcza nam zbyt dużo bodźców, to nasz mózg może reagować przeciążeniem, które na zewnątrz objawia się skołowaniem, rozproszeniem, brakiem koordynacji ruchowej i możemy łatwiej tracić kontrolę nad sobą.

Cały sekret tkwi w świadomym lawirowaniu między tym niedostatkiem pobudzenia i jego nadmiarem. Jest to szczególnie ważne w przypadku osób wysoko wrażliwych, bo to co jest dla większości ludzi umiarkowanie stymulujące, dla WWO jest silnie pobudzające, a to co dla większości jest silnie pobudzające – dla wysoko wrażliwych jest już nie do wytrzymania.

A wynika to z realnej różnicy w budowie i funkcjonowaniu mózgu.

Wysoka wrażliwość = wysoka wrażliwość układu nerwowego na stymulację/bodźce

Wysoka wrażliwość polega na tym, że twój układ nerwowy jest bardzo wrażliwy na bodźce. Dlatego między innymi WWO są szczególnie wyczulone na wyłapywanie różnych niuansów i detali, łączenia faktów z przeszłości i na tej podstawie prognozowania przyszłości, doskonale też „wyczuwają” atmosferę między ludźmi i łączące ich relacje. To nie jest też tak, że WWO mają lepszy zmysł wzroku czy coś – nie, różnica tkwi gdzieś pomiędzy okiem a mózgiem, albo w ogóle w samym mózgu, gdzie informacje są przetwarzane dużo dokładniej.

Powyżej wymieniłam ledwie namiastkę zalet bycia WWO, ale tak wrażliwy układ nerwowy niesie ze sobą też pewne niedogodności. Bo nadmiar bodźców potrafi nas nieźle skołować i wtedy już nijak nie jesteśmy wrażliwi na żadne niuanse i detale – przy nadmiernej stymulacji w ogóle kiepsko funkcjonujemy.

Na przykład, teraz już wiem dlaczego jestem taka totalnie do bani, kiedy jestem głodna! Nie potrafiłam zrozumieć jak to jest, że niektórych może totalnie zassać od środka i wciąż potrafią być normalnymi ludźmi, a ja kiedy jestem głodna zmieniam się w jakiegoś Grincha. Za nic nie potrafię się wtedy skupić i jestem marudna jak 3-latek, który nie dostał zasłużonej porcji drzemki. Tak samo jest kiedy coś mnie boli albo mam gorączkę – ledwie funkcjonuję. Teraz rozumiem, że wynika to z mojej dużej wrażliwości na bodźce z wnętrza mojego ciała.

Ale to samo dotyczy bodźców zewnętrznych. Gdy gdzieś muzyka jest (według mojego odczucia) za głośna, to ledwo mogę zebrać myśli i się wysłowić. Nie znoszę ostrych świateł, zbyt intensywnych zapachów i obcinam wszystkie metki w ubraniach, bo dostaję fioła jak coś nawet minimalnie mnie drapie. Zresztą bodźce wcale nie muszą być negatywne, żeby stały się przytłaczające. Czasem nawet super pozytywny dzień potrafi się okazać dla mnie ostatecznie przytłaczający, że wieczorem padam na łóżko totalnie wyczerpana psychicznie. (Zapewne właśnie do tego zalicza się moja depresja po koncertach.)

Królewscy doradcy i kapłani VS. wodzowie i wojownicy

Elaine N. Aron w swojej książce „Wysoko wrażliwi” używa pewnego porównania, które wydaje się przedstawiać różnice dość trafnie. Dla ułatwienia dzieli ludzi na klasę królewskich doradców/kapłanów (WWO) oraz klasę wodzów/wojowników (nie-WWO).

Dawniej ceniło się doradców i kapłanów za ich wnikliwość, wrażliwość na wykrywanie detali i zdolność przewidywania przyszłości na podstawie wnikliwej analizy przeszłych zdarzeń, a przez to również doskonale doradzali.
Chętnie z ich usług korzystali wodzowie i wojownicy, którzy z natury chętniej po prostu działali, parli na przód i nie zaprzątali sobie głowy zbytnim roztrząsaniem wad i zalet danego podejścia (w końcu mieli od tego ludzi!).

Teraz jak tak patrzę na nasze obecne czasy i społeczeństwo, to mam wrażenie, że oczekujemy, żeby wszyscy byli wodzami i wojownikami, a zalety królewskich doradców są spychane do ciemnego kąta. To dziwne, bo przecież tkwi w nich olbrzymi potencjał.

Człowiek, szympans, dwa bratanki

Nie wiem czy Wam również wyda się to równie ciekawe jak mi, ale nawet wśród zwierząt zaobserwowano osobniki wysoko wrażliwe. Zostało nawet naukowo potwierdzone, że wysoka wrażliwość jest cechą dziedziczną, więc jeśli u któregoś z rodziców zaobserwujesz tę cechę, to jest spora szansa, że ją nabyłeś w spadku.
A skoro w naturze wysoka wrażliwość występuje powszechnie, to chyba był jakiś powód, dla którego ewolucja nam jej oszczędziła, prawda?

Wyobraźmy sobie stado szympansów. Wśród nich będzie jakaś część szympansów-wojowników, którzy odważnie zapuszczają się w nowe tereny w poszukiwaniu świeżych i soczystych owoców. Ale w tym samym stadzie będziemy też mieć ileś osobników, które będą bardzo ostrożne, nieufne i bardzo czułe na najmniejsze szmery, które mogą zwiastować zagrożenie. Każda z tych grup szympansów wnosi do stada coś cennego – jedni penetrują otoczenie w celu znalezienia ciekawych żerowisk, a drudzy bacznie obserwują otoczenie, żeby wychwycić najmniejszą oznakę zbliżającego się drapieżnika.

Bez sensu się spierać, którzy są lepsi, a którzy gorsi – wszyscy są potrzebni. Więc dlaczego wobec ludzi i ich odmiennych temperamentów nie stosujemy tej samej zasady?

Wysoka wrażliwość a introwersja

Wbrew pozorom to nie jest jedno i to samo. W sumie 70% wysoko wrażliwych osób wykazuje społeczną introwersję. Co wcale nie oznacza, że nie lubią ludzi, tylko po prostu bardziej cenią sobie kilka bliskich relacji, niż duże grono luźnych znajomości (jakość>ilość). Czasami niestety wynika to z tego, że w przeszłości zostali odrzuceni ze społeczności (np. w klasie) właśnie ze względu na swoje cechy WWO i teraz ludzi kojarzą z czymś, przed czym trzeba nieustannie trzymać gardę.

Natomiast Pani Aron w wyniku swoich badań stwierdziła, że 30% osób WWO wykazuje społeczną ekstrawertyczność. To oznacza, że mają liczniejsze grono znajomych i lepiej odpoczywają w towarzystwie innych ludzi. Niemniej wciąż dzień w pracy czy miejski zgiełk działają na te osoby silnie stymulująco, jednak po powrocie do domu chętnie regenerują siły wśród swoich bliskich, podczas gdy introwertyczny WWO prawdopodobnie potrzebowałby spędzić ten czas w samotności.

Ogólnie kontakt z ludźmi to jest ogrom stymulacji. Dlatego korzystne może być rozsądne zaadaptowanie introwertycznego podejścia przez osoby wysoko wrażliwe, bo daje im to szansę na regenerację i odcięcie się od nadmiaru stymulacji zewnętrznej, która długofalowo może powodować stres i wszystkie jego następstwa.

Wysoka wrażliwość to nie jest zaburzenie ani defekt

Bardzo często osoby wrażliwe są posądzane o bycie nieśmiałymi albo nawet zlęknionymi, co niestety w naszym społeczeństwie jest metkowane jako coś złego i negatywnego. Prawda jest taka, że osoba wrażliwa reaguje nadpobudzeniem (rozszerzone źrenice, szybkie bicie serca), bo jej organizm gorączkowo próbuje przetrawić nadmiar tych wszystkich bodźców, które do niej napływają, co z zewnątrz może wyglądać jak reakcja lękowa. Zresztą my sami czasem odczuwając takie pobudzenie możemy to zakwalifikować, że „skoro serce mi wali, to znaczy, że czegoś się boję”. A jednak może warto przyjrzeć się sobie i to zreinterpretować.

Wiele razy byłam posądzana o nieśmiałość, kiedy tak naprawdę po prostu zawsze czułam instynktowną potrzebę, żeby się oswoić z nową sytuacją, nowym otoczeniem czy w ogóle nowymi ludźmi. Zanim zacznę się gdziekolwiek udzielać, to najpierw muszę wybadać jaki jest klimat, jacy są ludzie, jakie tematy i w jaki sposób są poruszane – to trochę jakbym dawała sobie czas na obmyślenie taktyki zanim przystąpię do działania.
Zawsze podświadomie wiedziałam, że to nie jest żadna nieśmiałość ale jednocześnie nie potrafiłam wyjaśnić DLACZEGO tak mam.

W zgodzie siła

Kiedy zapytałam mojego chłopaka z czym kojarzy mu się wysoka wrażliwość odpowiedział mi bardzo krótko: „z artystą”. Tak bardzo zaskoczyła mnie ta prostota, że aż zaniemówiłam. Rzeczywiście nie wyobrażam sobie żadnego dobrego artysty bez tej szczególnej wrażliwości! A Wy? Wyobrażacie sobie świat, gdzie nie byłoby wrażliwców, którzy piszą poezję, tworzą piękną muzykę, obrazy, filmy i poruszającą sztukę w ogóle? To byłby wyjątkowo ponury świat.

Prawda jest taka, że wiele razy doceniliście mojego bloga i w ogóle mój sposób postrzegania rzeczywistości właśnie przez moją wysoką wrażliwość. Przez moją zdolność do wychwytywania niuansów i łączenia ich w zaskakujący sposób, albo potrafiłam napisać o czymś, co Wam samym chodziło po głowie, ale nie byliście w stanie tego tak ująć. Ten blog by nie istniał w takiej formie, gdyby nie moja wysoka wrażliwość i moja introwersja.

Chcę przez to powiedzieć, że nawet jeśli te cechy są postrzegane jako słabości w obecnych czasach, to mimo wszystko żyjąc w zgodzie ze sobą jesteśmy w stanie zamienić je w siłę. Świat w takim samym stopniu potrzebuje wodzów, artystów, wojowników i przewodników duchowych. Dlatego właśnie musimy dbać o naszą wrażliwość, pielęgnować ją nawet jeśli cały świat krzyczałby, że to głupie i bezsensowne.

***

Jeśli czujecie niedosyt (a mam taką nadzieję), to z całym przekonaniem zachęcam Was do sięgnięcia po książkę „Wysoko wrażliwi” Elaine N. Aron – tam z pewnością znajdziecie odpowiedzi na wszystkie nurtujące Was pytania odnośnie wysokiej wrażliwości. Ta kobieta sama jest WWO i spędziła większość zawodowego życia na badaniu tej cechy (to ona w ogóle wykminiła, że takie coś istnieje i przeprowadziła pionierskie badania w tym kierunku).

Tutaj zostawiam Wam link do testu na wysoką wrażliwość, który skonstruowała Aron – można w ten sposób sprawdzić u siebie obecność tej cechy i jej natężenie.


*ja to sobie tak nazwałam, bo brzmi równie cool jak pierwsze prawo termodynamiki czy coś.

Photo by Benjamin Voros on Unsplash

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać