Wszystko spoko, tylko że introwertyzm nie jest jakąś niewygodną przypadłością ani defektem, który należałoby usunąć. Bo to jest tak jakbym ja wpisała w wyszukiwarkę „jestem ruda – jak to wyleczyć?”.
Wciąż nieustannie staram się wyjść na przeciw stereotypom dotyczącym introwertyków i introwertyzmu jako takiego. Bo fajnie jest czasem z siebie się pośmiać, ale z drugiej strony nie ma co sobie wkręcać ograniczeń w momencie, kiedy one nam realnie przeszkadzają.
Introwertyk na imprezie – dla niektórych to pewnie brzmi jak oksymoron. Bo przecież ktoś intro wręcz nie ma prawa czuć się swobodnie na imprezie. A jakbym Wam powiedziała, że to gówno prawda jest? Bo przecież impreza imprezie nierówna i każdemu można wedle potrzeb.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że dobierając się w pary powinniśmy się ze sobą dzielić swoimi problemami, bo we dwójkę łatwiej je „unieść”. W ten sposób jakoś tak lżej się idzie przez to życie. Bo z czymkolwiek się mierzysz, możesz to podzielić na dwoje. Prawda, że fajna sprawa?
Jakiś czas temu powiedziałam znajomemu, że uwielbiam chodzić na wesela i tego typu imprezy. Stwierdził, że co ze mnie za introwertyk, skoro lubię chodzić na jakiekolwiek imprezy. No i tak to się zaczęło.