Lifestory

Gry towarzyskie – dobry pomysł na imprezę

Co robić na imprezie? Wiadomo – pić, grać i gadać. Od kiedy poznałam ten sposób spędzania czasu ze znajomymi, to już nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej.

Dlaczego? Bo takie gry towarzyskie kruszą bariery i przełamują lody, gdy kogoś dopiero poznajemy. Dają jakieś konkretne zajęcie między kolejnymi łykami ze szklanki i najczęściej powodują ból brzucha ze śmiechu. Czyli samo dobro.

No to może przejdźmy do konkretów – czyli opowiem Wam co mam, w co gram i co polecam.

gry-towarzyskie

Scrabble

Można by pomyśleć, że to najbardziej klasyczna gra i w dodatku najnudniejsza ze wszystkich. Ale Scrabble można na różne sposoby podrasować. Na przykład: kiedy mamy ochotę, to możemy dodać do myślenia nad słowami pierwiastek głupkowatości – czyli włączyć do gry wymyślone słowa. Ale to nie tak, że możesz wrzucić na planszę litery „jsfdhd” i stwierdzić słowo. O nie, trzeba pozostałych graczy (w miarę logicznie) przekonać do tego, że takie słowo istnieje albo wręcz powinno istnieć i to jest jakieś nieporozumienie, że go nie ma w słowniku. Czyli na przykład droga wolna dla takich rzeczy jak : „heeej”, „lol”, „yolo”, „kałownica”, „piczor”… i tak dalej, i tak dalej.
Czasem już samo słuchanie tych wywodów, które mają potwierdzić istnienie danego słowa potrafią zwalić z nóg.

scrabble

Tabu

To jest po prostu stały punkt każdej naszej imprezy od dobrych kilku lat. Tabu jest świetne, bo wymaga jednak trochę myślenia jak obejść temat i wytłumaczyć komuś hasło bez używania kluczowych słów. Masz dosłownie chwilę na obmyślenie strategii, a to co się dzieje później to już poezja jest. Poza tym trzeba też brać pod uwagę KOMU się coś tłumaczy. Bo często z kimś mamy takie połączenie międzymózgowe, że wystarczy jedno zdanie i voilà! Na przykład A kiedyś tłumaczył hasło „przeminęło z wiatrem”. Powiedział tak:
– Wypierdoliło z bryzą. Tylko, że ładniej.

Jeśli chcecie kogoś naprawdę poznać, to ja polecam zagrać w Tabu. Cała prawda z człowieka wychodzi wtedy.Na przykład kiedyś moja bratowa tłumaczyła mojemu bratu hasło „gumoleum”.
– To jest u moich rodziców na podłodze…
– Syf?
#badumtss

JengaJenga

Niestety nie oryginalna, bo ja mam wersję w postaci alko-Jenga. Czyli pod klockami są napisy kto i ile pije po wyciągnięciu i ułożeniu danej kostki. Ale przyznam szczerze, że rzadko gramy według tych napisów. Jest to zazwyczaj pierwsza gra, od której zaczynamy. (Chyba wiadomo dlaczego.)

Apples to Apples

W tej grze mamy karty z zielonymi jabłkami i karty z czerwonymi. Na zielonych kartach mamy przymiotniki, a na czerwonych rzeczowniki różnego rodzaju. Każdy gracz na początku dostaje po 7 czerwonych kart i kolejno każdy zostaje sędzią. Sędzia wyciąga jedną zieloną kartę i czyta przymiotniki, które są na niej napisane. Pozostali wśród swoich kart wybierają taką, która najbardziej pasuje do tej zielonej i rzucają swój wybór na stół. Sędzia zbiera, miesza i czyta. No i teraz zaczyna się zabawa, bo można albo wybrać coś zupełnie racjonalnego i logicznego, albo coś zupełnie odjechanego. Jak najbardziej można przekonywać sędziego do swojej karty i zniechęcać do innych. Ale czasem czyjaś karta jest tak dobra, że nawet przeciwnicy nakręcają sędziego na kartę rywala.
Mi kiedyś do reszty zryło mózg połączenie „psychodeliczna krowa”. Ten obraz do dziś mam przed oczami.

Kalambury

My mamy tak kosmiczną wersję kalamburów (De Luxe), że miej litość słodki jeżu. Kiedyś miałam do pokazania hasło „siła odśrodkowa”. No błagam. Niby jak to pokazać?? I wiecie co jest najlepsze? Jak ktoś zgaduje hasło niemal niemożliwe do odgadnięcia. Kosmos.
Dość ciężka gra, ale jak ma się jeszcze zdolność logicznego myślenia, to jakoś idzie.

Cards Against Humanity

To tak naprawdę wulgarna i chamska wersja Apples to Apples. Nieraz przeczytasz hasła na tych kartonikach i stwierdzisz: hmm, te karty NAPRAWDĘ są przeciwko ludzkości.
Gramy według tych samych zasad co w Apples tylko, że zamiast zielonych kart są czarne, a zamiast czerwonych – białe. Też nieraz wybór karty trzeba dopasować do osoby, która aktualnie pełni rolę sędziego. Bo przecież nie każdy uzna pieczenie odbytu za jakiś niezidentyfikowany dźwięk. Są ludzie, dla których drożdże wydają dziwne dźwięki. Wiadomo.

Cards Against Humanity - stały punkt każdej naszej imprezy #CardsAgainstHumanity #grykarciane #wixa #partyhard #beer #blackandwhite #lumberjackshirt

 

Gdzie kupić? W zasadzie to jest darmowa gra i można ją sobie zrobić samemu. Wystarczy wejść na stronę twórców i pobrać oryginalną angielską wersję lub fanowskie tłumaczenie polskie. Ja postanowiłam sprawę załatwić przez allegro i kupić już gotowe karty prosto z drukarni. To znaczy nie do końca ja, bo w sumie karty dostałam w prezencie. (Dziękuję K!)

Poza tym zdarzało nam się grać też w Uno. Za to nigdy, ale to NIGDY nie polecam grania w Monopoly. Jeszcze nie udało mi się zagrać w Monopoly i się z nikim nie pokłócić przy okazji.

***

Wiem, że zakup takiej gry, to najczęściej spory wydatek jak na jeden raz. Ale z drugiej strony taka gra  naprawdę człowiekowi zostaje na lata i wcale nie ulega przedawnieniu. Tabu mam już dobrych kilka i niezmiennie twierdzę, że to jeden z najlepszych zakupów jakiego dokonałam.
Pieniądze, które wydajemy na rzeczy sprawiające, że płaczemy ze śmiechu, nigdy nie są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto.
Taka oto gotowa złota myśl z mojej strony. (Berenika Koeljo)

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać