Lifestory

10 rzeczy, których nauczysz się na studiach i które nie mają nic wspólnego ze studiami

Kiedy trzy dni temu wzięłam się za szukanie notatek zawierających wiedzę potrzebną na egzamin magisterski, przez przypadek znalazłam owoc mojej krótkiej współpracy z uczelnianą gazetą. I zaczęłam myśleć. Podsumowywać. Wnioskować. I mimo, że cieszyłam się ogromnie wychodząc z gmachu uczelni jako magister, to na drugi dzień rano nie mogłam wstać z łóżka przytłoczona faktem, że to jest koniec pewnego etapu.

Po pięciu latach coś się skończyło. I nie wróci. Chociaż miałam już dość studiowania, to jednak… no pięć lat. Żeby zobrazować Wam jak to strasznie długo, to powiem, że w ciągu tych 5. lat zdążyłam dwa razy ściąć włosy z bardzo długich do krótkich. Każdy mówi, że studia ci zlecą nawet nie wiesz kiedy. I niestety muszę potwierdzić, że tak właśnie jest. Ale w pewnym momencie jakoś tak samoistnie dojrzewasz i nawet nie wiadomo kiedy wskakujesz na kolejny etap, w którym coraz rzadziej ciągnie cię do imprez do białego rana i przepijania pieniędzy.
Gdy wracałam z Wrocławia po obronie dostałam zaproszenie na sporą imprezę ze sporą ilością alkoholu. Ale odmówiłam. Najzwyczajniej w świecie byłam na to zbyt zmęczona. Jedyne na co miałam ochotę, to położyć się i wtulić w szorstki policzek mojego faceta.
Moja wątroba już przeszła swoje, teraz Wasza kolej.

Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią

Zatem kilka lat temu, będąc świeżo upieczoną studentką drugiego roku spłodziłam tekst i nawiązałam bardzo krótką współpracę z Głosem Uczelni.

wpid-wp-1435823955782.jpeg

A teraz jestem już absolwentką i po tych paru latach może trochę zmieniła mi się perspektywa. I chociaż tekst w większości nadal jest aktualny, to dwa punkty wymagają jednak zmiany:

Ad. 2) Samorząd w końcu się zorganizował i wreszcie można normalnie sobie kupić koszulkę na pochód. Dodatkowo z roku na rok wymyślają lepsze wzory, więc może za Waszych czasów koszulki będą naprawdę ładne.

Ad. 7) Niestety już chyba wszędzie panują indeksy elektroniczne. Zatem już nie doświadczycie „polowania na wpis”. A szkoda.

Iść na studia czy nie iść

Odpowiedź zawsze brzmi: iść! Chyba nie znam osoby, która źle wspomina studenckie czasy. No po prostu nie. To jest najbardziej zwariowany okres w życiu. Idealny moment, żeby się wyszaleć, wracać do mieszkania/akademika pierwszym porannym tramwajem z ludźmi jadącymi do pracy, którzy patrzą na ciebie nieufnie czy przypadkiem nie zbiera ci się na… ziewanie. Wychodzenie na jedno piwo, a wracanie po kilku. Gotowanie parówek w czajniku. Albo malowanie dziur na ścianach kredą, byleby kaucję oddali.

Iść na studia warto nie tylko dlatego, że dadzą nam wyższe wykształcenie i osobistą satysfakcję podpisywania się tytułami. Mój tato zawsze mi to powtarzał, ale dopiero teraz po tych 5. latach w pełni rozumiem co miał na myśli. „Studenckie życie” – to dla niego warto iść na studia, nawet tylko na jeden rok. Bo przez ten rok nauczysz się czegoś ponad wszelkie całki, funkcje i zasady nawożenia roślin ogrodniczych. Spotkasz mnóstwo różnych ludzi, od zwykłych portierek, przez dziwacznych studentów po profesorów nadzwyczajnych habilitowanych i z każdym z nich będziesz musiał nauczyć się postępować.

10 rzeczy, których nauczysz się na studiach i które nie mają nic wspólnego ze studiami

#1. Nauczysz się sztuki dyplomacji i polubownego rozwiązywania konfliktów na swoją korzyść. 

#2. Nauczysz się, że uśmiechem i miłą prośbą załatwisz więcej niż kopniakiem w drzwi i żądającym tonem. Jedno słowo: dziekanat.

#3. Nauczysz się improwizować i ukrywać braki w wiedzy elokwentnymi słowami oraz odpowiednim lawirowaniem. Szczególnie przydatne na egzaminach ustnych – trzeba nauczyć się włączać osobisty urok i wychodzić z opresji cało, nawet jeśli za nic w świecie nie potrafisz sobie przypomnieć kluczowych informacji potrzebnych do odpowiedzi.

#4. Nauczysz się odpowiedzialności za siebie i swoje czyny. Jak sobie nie ugotujesz, to nie zjesz. Jak przepijesz wszystkie pieniądze, to też nie zjesz. Jak nie nauczysz się na egzamin, to zapewne go nie zdasz. Proste.

#5. Nauczysz się sam siebie motywować. Bo już nie będzie mamy ani taty, którzy cię pogonią do nauki. Nikt nie odłączy ci internetu i nie powie, że teraz jest czas na przyswajanie wiedzy. Od teraz sam będziesz sobie okrętem, sterem i żeglarzem. Powodzenia.

#6. Po raz któryś z rzędu nauczysz się, że naprawdę nie można mieszać alkoholi. Ale i tak dla pewności sprawdzisz to jeszcze kilka razy. Żeby być absolutnie pewnym.

#7. Nauczysz się, że nie każda znajomość przetrwa. Zarówno te z liceum, jak i te z początków studiów często wymiękają z upływem czasu. Bywa i tak, że dopiero na ostatnich latach tak na prawdę kogoś poznajemy, z kim warto utrzymać kontakt.

#8. Nauczysz się gotować i sprzątać. Szczególnie tuż przed sesją, kiedy masz najwięcej nauki.

#9. Nauczysz się uczyć. Bo nie oszukujmy się, wcześniej nawet nie wiedziałeś co to nauka, dopóki nie musiałeś się przygotować do egzaminu obejmującego dwa semestry albo i więcej.

#10. Nauczysz się nie dorastać zbyt szybko. Bo jeszcze możesz sobie pozwolić na przyjście „lekko wczorajszym” na laborki następnego dnia. W pracy to już nie przejdzie.

***

I chociaż czasami wydaje nam się, że jesteśmy tacy dorośli, bo już musimy sami się ogarnąć, to wciąż jesteśmy asekurowani przez rodziców. Jedni bardziej, drudzy mniej, a trzeci w ogóle. I tym ostatnim szczerze współczuję. Studia to jest ten moment kontrolowanego przejścia w dorosłość. Bo masz jeszcze ten komfort, że uczysz się odpowiedzialności tylko za siebie.

Poprzedni post Następny post

Może ci się spodobać